9.
Z
delikatnym uśmiechem na twarzy i przymkniętymi oczami leżała
wtulona w tors mężczyzny, którego poznała zaledwie tydzień
wcześniej. Obejmował ją ramieniem, co jakiś czas muskając jej
głowę.
- Wiesz co? - Odezwał się, gładząc dłonią jej plecy. - Jesteś cudowna.
- … - Zacisnęła oczy, rumieniąc się. - Ty też. - Podniosła głowę, podpierając się na łokciu.
- Wiesz co? - Odezwał się, gładząc dłonią jej plecy. - Jesteś cudowna.
- … - Zacisnęła oczy, rumieniąc się. - Ty też. - Podniosła głowę, podpierając się na łokciu.
Kiedy
przez dłuższy czas patrzyła na niego, widział jak stopniowo z jej
oczu znika spokój, a pojawia się niepewność. W końcu odsunęła
się od niego i położyła na plecach, na poduszce obok.
- Heej... - Odwrócił się w jej stronę.
- Przepraszam. - Wyszeptała, zakrywając twarz dłońmi. - Co myśmy... Jak ja...
- Majka... - Chwycił jej dłonie, by móc jej spojrzeć w oczy.
- Chyba nie... nie powiesz znowu, że nic się nie stało...
- Noo... Stało. - Uśmiechnął się. - Żałujesz? - Zapytał po chwili powoli.
- … - W końcu pokręciła delikatnie głową. - Znaczy... Boże... Nie, znaczy... Nie miałam prawa...
- Popatrz na mnie. - Poprosił. - Czemu przejmujesz się kimś, kto nie przejmuje się tobą?
- Bo go... - Zaczęła, ale już nie dokończyła zdania, które ciągle mu powtarzała.
- Chodź tu do mnie...
- Jak ja wrócę do domu? - Odezwała się, ignorując go.
- Zostań. Maja, naprawdę jesteś wyjątkowa i...
- Nie mów nic. - Poprosiła, przytulając się do niego i zamykając oczy.
Nie chciała teraz myśleć o tym wszystkim. Zastanawiać się co będzie, jak w końcu będzie musiała wrócić do domu, jak spojrzy Pawłowi w oczy. Chciała chociaż na ten moment zapomnieć o wszystkich kłopotach.
- Zaraz wracam, a ty się stąd nigdzie nie ruszaj. - Uśmiechnął się, odsuwając się od niej i czule muskając jej policzek. Założył bokserki i zniknął za rogiem. Po chwili usłyszała jak krząta się po kuchni.
- Heej... - Odwrócił się w jej stronę.
- Przepraszam. - Wyszeptała, zakrywając twarz dłońmi. - Co myśmy... Jak ja...
- Majka... - Chwycił jej dłonie, by móc jej spojrzeć w oczy.
- Chyba nie... nie powiesz znowu, że nic się nie stało...
- Noo... Stało. - Uśmiechnął się. - Żałujesz? - Zapytał po chwili powoli.
- … - W końcu pokręciła delikatnie głową. - Znaczy... Boże... Nie, znaczy... Nie miałam prawa...
- Popatrz na mnie. - Poprosił. - Czemu przejmujesz się kimś, kto nie przejmuje się tobą?
- Bo go... - Zaczęła, ale już nie dokończyła zdania, które ciągle mu powtarzała.
- Chodź tu do mnie...
- Jak ja wrócę do domu? - Odezwała się, ignorując go.
- Zostań. Maja, naprawdę jesteś wyjątkowa i...
- Nie mów nic. - Poprosiła, przytulając się do niego i zamykając oczy.
Nie chciała teraz myśleć o tym wszystkim. Zastanawiać się co będzie, jak w końcu będzie musiała wrócić do domu, jak spojrzy Pawłowi w oczy. Chciała chociaż na ten moment zapomnieć o wszystkich kłopotach.
- Zaraz wracam, a ty się stąd nigdzie nie ruszaj. - Uśmiechnął się, odsuwając się od niej i czule muskając jej policzek. Założył bokserki i zniknął za rogiem. Po chwili usłyszała jak krząta się po kuchni.
Wrócił
po dłuższej chwili, niosąc tacę. Uśmiechnął się, siadając na
łóżku i kładąc tacę obok dziewczyny.
- Mmm!
- Uśmiechnęła się, podnosząc się minimalnie.
- Na szybko mogłem tylko tyle...
- Na szybko mogłem tylko tyle...
-
Uwielbiam sałatki owocowe! - Sięgnęła po widelec. - Mm. Pycha!
- … - Kąciki jego ust uniosły się wysoko ku górze. Jednak kiedy spojrzał na nią po chwili, patrzyła w martwy w punkt bez śladu uśmiechu. - Co się stało?
- Nic. - Pokręciła głową, kładąc się i odkładając widelec. - Nie przejmuj się mną. - Zmusiła się do delikatnego uśmiechu, gładząc dłonią jego policzek.
- Nie wykonalne. - Pokręcił głową. - Przyszłaś z samego rana, jadłaś coś w ogóle?
- … - Pokręciła głową.
- No! To proszę... - Chwycił w palce kawałek jabłka, podając jej do ust.
Kilka minut później odłożył pustą miskę na nocną szafkę i ponownie zamknął dziewczynę w swoich ramionach.
- Kiedy tu szłam... - odezwała się – nigdy bym nie pomyślała, że to się tak skończy...
- … - Kąciki jego ust uniosły się wysoko ku górze. Jednak kiedy spojrzał na nią po chwili, patrzyła w martwy w punkt bez śladu uśmiechu. - Co się stało?
- Nic. - Pokręciła głową, kładąc się i odkładając widelec. - Nie przejmuj się mną. - Zmusiła się do delikatnego uśmiechu, gładząc dłonią jego policzek.
- Nie wykonalne. - Pokręcił głową. - Przyszłaś z samego rana, jadłaś coś w ogóle?
- … - Pokręciła głową.
- No! To proszę... - Chwycił w palce kawałek jabłka, podając jej do ust.
Kilka minut później odłożył pustą miskę na nocną szafkę i ponownie zamknął dziewczynę w swoich ramionach.
- Kiedy tu szłam... - odezwała się – nigdy bym nie pomyślała, że to się tak skończy...
- Ja
też... - Spojrzał na nią kątem oka. - Ale cieszę się, że tak
się skończyło.
Ostrożnie podniosła głowę, patrząc na twarz chłopaka. Orientując się, że spokojnie śpi, delikatnie odsunęła od siebie jego rękę obejmującą ją w pasie i powoli podniosła się z łóżka. Pozbierała swoje rzeczy, ubrała się i jak mogła najciszej wyszła z mieszkania. Czuła się tak strasznie bezradna. Teraz już nie było dobrego wyjścia, cokolwiek by nie zrobiła zawsze byłoby źle. W końcu otarła z policzków pojedyncze łzy i wyszła z bloku.
Ostrożnie podniosła głowę, patrząc na twarz chłopaka. Orientując się, że spokojnie śpi, delikatnie odsunęła od siebie jego rękę obejmującą ją w pasie i powoli podniosła się z łóżka. Pozbierała swoje rzeczy, ubrała się i jak mogła najciszej wyszła z mieszkania. Czuła się tak strasznie bezradna. Teraz już nie było dobrego wyjścia, cokolwiek by nie zrobiła zawsze byłoby źle. W końcu otarła z policzków pojedyncze łzy i wyszła z bloku.
***
Dochodziła 1 kiedy Okońska w końcu weszła do swojej kamienicy. Powoli kierowała się w górę do odpowiedniego mieszkania. Nagle zatrzymała się gwałtownie, zauważając pod swoimi drzwiami Majkę siedzącą na schodach.
- Maja?! Co ty tu robisz?!
- … - Podniosła na nią nieobecne, pełne strachu spojrzenie. - Sylwia... - Wyszeptała płaczliwym głosem.
- Boże... Co się stało? - Natychmiast znalazła się przy niej.
- … - Nie potrafiła już wydusić z siebie ani słowa, wybuchając płaczem.
- Majka... Maja, chodź... - Objęła ją ramieniem, pomagając wstając i wpuszczając do mieszkania. - Co się dzieje? - Zapytała, kiedy Chojnacka nawet nie zdejmując płaszcza, usiadła na kanapie w jej salonie.
- …
- Maja... Mała popatrz na mnie. Co się stało? Coś... z mamą? - Przykucnęła przed nią.
- … - Pokręciła głową.
- Majka proszę cię! Powiedz coś w końcu!
- Ja... ja... - Zaczęła jąkać się pomiędzy kolejnymi falami płaczu. - Co ja zrobiłam... Jak ja...
- Maja, ale o czym ty mówisz?! Paweł?
- … - Skinęła głową.
- Ale co? Pokłóciliście się znowu? Maja... - Ścisnęła jej dłoń.
- … - Pokręciła tylko przecząco głową. - Prze... przespałam się z Przemkiem.
- … - Patrzyła na nią bez słowa, bez jakiejkolwiek reakcji, jakby nie rozumiejąc, co właśnie do niej powiedziała. - Co?
- Stało się. Nie wiem... Nie potrafiłam... mu powiedzieć, że żałuję, rozumiesz?! Boję się... Nie wiem co dalej, ale nie żałuję!
- Czekaj... Ty mi właśnie mówisz, że... - Potrząsnęła głową, nie wierząc w to co słyszy. - Majka... Co zrobiłaś?
- … - Nie odpowiedziała już, znowu zanosząc się płaczem.
Sylwia patrzyła na nią, nie wiedząc co zrobić. Gdyby nie usłyszała tego osobiście od Chojnackiej nigdy by nie uwierzyła, zresztą... mimo to nie dowierzała w to, co się dzieje. W końcu usiadła obok niej, obejmując ją ramieniem i opierając policzek na jej głowie.
- Nie płacz... Spokojnie...
Milcząc siedziała skulona na kanapie, trzymając w dłoniach kubek gorącej herbaty. Sylwia siedziała po drugiej stronie, ciągle zastanawiając się, czy to na pewno jest prawda i co powinna jej teraz powiedzieć.
- Wiem co myślisz... - Odezwała się cicho, nie podnosząc wzroku na Okońską. - A ja... nie wiem dlaczego to... Rano... - Ciągle drżącym głosem zaczęła opowiadać to co stało się rano i jak później trafiła do Przemka, jak w końcu znaleźli się w łóżku. - Nie wiem co mam robić. - Spojrzała na nią załzawionymi oczami. - Nie dam razy zobaczyć się z Pawłem.
- A to... Majka... To było coś ważnego? - Zapytała w końcu.
- Nie wiem. - Pokręciła głową. - Nie wiem. Z Pawłem wszystko się sypie. On jest pewien, że jest dobrze, ja w to uwierzyłam, ale... przecież nie jest. Nic nie jest. Dzisiaj... Dzisiaj znowu poczułam się bezpiecznie, poczułam spokój.
- A Paweł? Kochasz go? Kochasz go jeszcze?
- Tak... - Odpowiedziała niepewnie. - Nie wiem. - Wstała z kanapy podchodząc do okna. W tym samym momencie rozdzwoniła się jej komórka leżąca na stole. Spojrzała ze strachem na Sylwię, która wstała, spoglądając na wyświetlacz.
- Paweł. - Odczytała migający napis. - I co teraz?
- Nie wiem! Sylwia, nic nie wiem! Odbierz.. Powiedz cokolwiek... - Odwróciła się z powrotem do okna.
- … - Wzięła głęboki wdech i w końcu odebrała. - Halo? Ja, spokojnie Paweł! Jest u mnie, tak. W porządku, po prostu rozmawiamy. Nie. Po co teraz, zostanie u mnie. Mhm. Nie mogę, jest... jest w łazience. Okej. Pa. - W końcu rozłączyła się, spoglądając na dziewczynę. Okropnie się czuła, okłamując przyjaciela, zwłaszcza mając świadomość tego, co przed nim ukrywa. - Majka... Co z nim teraz będzie? Z wami? Maja! Wczoraj mówiłaś, że jest dobrze! Twoje oczy mówiły to samo! A dzisiaj nagle co?! Koniec?! Tak nagle, pstryk, odkochałaś się?!
- Sylwia! Nie wiem! Nie wiem co mam myśleć, co robić! Nie wiem co czuję!
Tak jak w labiryncie
drogi mylą się
która to ta
czy znajdę ją
drogi mylą się
która to ta
czy znajdę ją
(...)
Szukam odpowiedzi
może już ją znam
niepewna wciąż
co zrobić mam
Varius Manx - "Tak jak w labiryncie"
może już ją znam
niepewna wciąż
co zrobić mam
Varius Manx - "Tak jak w labiryncie"
Komentarze
Prześlij komentarz