8.

Przez moment zastanawiała się, czy na pewno właśnie to usłyszała. Podniosła się do pozycji siedzącej, podciągając kołdrę i próbując zebrać myśli.
- O! Nie śpisz już. Czeeeeść... - Usiadł na skaju łóżka i musnął jej policzek. - Wyspana? Chociaż trochę?
- Jedziesz do Magdy? - Zignorowała jego pytania.
- No tak. Ale przecież my już nie mamy z tym problemu, prawda? Zrobiłem ci śniadanie... muszę się zbierać i wrócę późno, bo mamy imprezę. Pa Kochanie. - Jeszcze raz musnął jej policzek, jakby w ogóle nie zauważając braku jakiejkolwiek reakcji z jej strony.
Siedziała tak jeszcze przez moment. W końcu wstała, ubrała się i zaczęła zbierać notatki. Po chwili jednak usiadła bezradnie na łóżku, ukrywając twarz w dłoniach. Uwierzyła, że jest dobrze i że naprawdę tak już może być. I dlatego bolało o wiele bardziej. Czuła się okropnie w tej całej sytuacji. W końcu wzięła do ręki telefon i już chciała wybrać numer przyjaciółki, ale w ostatniej chwili przypomniała sobie słowa Pawła – mieli imprezę, Sylwia też jej wczoraj o tym wspominała. Po dłuższej chwili wrzuciła telefon do torebki, założyła płaszcz i wyszła z domu.
Musiała z kimś porozmawiać, po prostu pobyć, a innego wyboru nie miała. Opierając się futrynę nacisnęła dzwonek. Po kilku minutach usłyszała kroki po drugiej stronie i w drzwiach pojawił się Przemek.
- Majka. - Spojrzał na nią nieco zaskoczony. Dwa dni wcześniej wychodząc z tego mieszkania, była zupełnie pewna, że więcej się tutaj nie pojawi.
- Mogę? - Odezwała się i zupełnie się rozpłakała.
- Maja... Chodź... Majka... - Przytulił ją do siebie. - Co się stało? Maja... - Odsunął ją od siebie, patrząc w jej zapłakane oczy.
- … - Pokręciła tylko głową, przytulając się do niego.
- … - Objął ją bez słowa. Była w podobnym stanie jak wtedy, kiedy spotkał ją pierwszy raz kilka dni temu. Był pewien, że chodzi o Pawła. Znowu. Dopiero po dłuższym czasie uspokoiła się chociaż trochę. - Chodź... - Zaprowadził ją do salonu. - Poczekaj chwilę, ja zaraz wrócę. - Posłał jej ciepły uśmiech, po czym zabierając ze stolika komórkę, wyszedł do kuchni. Kilka minut później wrócił do pokoju i usiadł obok niej, podając jej kubek gorącej herbaty. - Mam cały dzień dla ciebie. Co zrobił tym razem? - Spojrzał jej w oczy. - Majka... - Położył dłoń na jej dłoni, kiedy milczała.
- Uwierzyłam. Myślałam, że już się nic nie stanie, że teraz... że będzie jak dawniej. - Zaczęła powoli łamiącym się głosem. - A dzisiaj... dzisiaj, kiedy właśnie się obudziłam po... po wspólnej nocy... usłyszałam jak się umawia z Magdą.
- Majka... - Chciał coś powiedzieć, ale nie pozwoliła mu.
- Czekaj. - Próbowała zetrzeć z policzków łzy. - Zapytałam, czy do niej jedzie i... powiedział, że tak... bo przecież nie mamy z tym już problemu. Bo co? Bo znowu ze sobą sypiamy i wydaje mu się, że wszystko jest okej i może robić co chce? Teraz spotka się z nią, a wieczorem będzie ze mną?
- Maja, spokojnie... Nie możesz się tym wszystkim tak bardzo przejmować.
- Jak?! Jak mogę...
- Heej, okej... Poczułaś, że nie traktuje cię poważnie, tak? Może trochę materialnie... Może po prostu inaczej nie umie? Może nie jest wart tych twoich łez, co?
- Nie wiem... - Skuliła się na kanapie.
- Patrzę na ciebie i za każdym razem widzę jak to wszystko cię bardzo boli... czemu pozwalasz się dalej ranić? Po co to ciągniesz?
- Kocham go. - Odezwała się płaczliwym głosem.
- Zasługujesz na coś o wiele lepszego. A on nie zasługuje na ciebie. - Pokręcił głową, patrząc jej w oczy. - No chodź tu... - Objął ją ramieniem. - Porozmawiamy później na spokojnie, okej?
- … - Przytaknęła, opierając głowę o jego tors i przymykając piekące oczy.

Wychodząc z łazienki, powoli weszła do salonu i usiadła na krześle naprzeciwko kanapy.
- Odwołałeś spotkania z mojego powodu, prawda?
- Nic ważnego. - Pokręcił głową.
- Dlaczego to w ogóle robisz? Czemu tak się mną zajmujesz? I... jak to robisz, że... w ogóle mnie nie znasz, a tak dobrze rozumiesz? A Paweł...
- A Paweł jest skończonym idiotą.
- Nie mów tak. - Pokręciła głową.
- A jak mam mówić? Odezwałaś się kiedyś do mnie, żeby powiedzieć, że jest dobrze? Że jesteś szczęśliwa? Nie. Zawsze masz ten sam ból w oczach... Przez niego. Nie rozumiem jak może patrzeć jak płaczesz... Jak może nie widzieć, że cię tak bardzo rani.
- Proszę cię... - westchnęła.
- Maja... - Kucnął przed nią, widząc jak jej oczy znowu wypełniają się łzami. - Dlaczego z nim jeszcze jesteś? Zasługujesz na kogoś lepszego. Na kogoś kto się tobą zajmie i nie pozwoli nigdy płakać. Kto będzie cię rozumiał i nigdy cię nie skrzywdzi.
- Paweł taki był... - Wyszeptała łamiącym się głosem, czując jak łzy spływają po jej policzkach.
- Był? Czy tylko ci się wydawało? Ma cię i wydaje mu się, że tak będzie zawsze, niezależnie co zrobi. A ty nie możesz na to pozwolić. Jesteś wyjątkowa i musisz o siebie walczyć. Gdybyś... Gdybym to ja był na jego miejscu, dbałbym o ciebie jak o nikogo.
- Przemek... - Nie mogła już dłużej zapanować nad płaczem. Każde jego słowo sprawiało, że wracał do niej ból jaki poczuła rano. W pewnym stopniu miała świadomość, że ma rację. Powinna postawić na swoim, tylko kiedy próbowała to zrobić wszystko się sypało.
- Ciii... - Zamknął ją w swoich ramionach, gładząc jej głowę.
- Czemu... Czemu nie może być choć w małym stopniu taki jak ty? - Wyszeptała, wtulając twarz w jego szyję.
- Nie płacz... - Odsunął ją od siebie, po dłuższej chwili, ujmując jej twarz w dłonie. - Nie płacz... - Powtórzył, ścierając opuszkami palców łzy z jej policzków. - Pomogę ci... - Patrzyła mu prosto w oczy, a on nie potrafił się powstrzymać, by jej nie pocałować. Delikatnie musnął jej usta, bojąc się jak zareaguje po ostatniej sytuacji. Jednak ona bez wahania zaczęła odwzajemniać pocałunki, obejmując jego głowę. Nie protestowała, też kiedy jego dłonie zaczęły zsuwać z jej ramion sweterek, a chwilę później znalazły się pod jej bluzeczką. Odwzajemniała każdy gest jakim ją obdarzał i tak jak on, powoli pozbawiała go kolejnych części ubrania. W końcu pozwoliła też, by wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni, gdzie całkowicie poddali się pożądaniu.






Komentarze

Popularne posty