22.
– Ale... Jest Pan... – Wyszeptała, wpatrując się w niego zdezorientowana. Zupełnie skupiła się na myśli, co teraz zrobi i w ogóle nie dopuszczała do siebie takiego rozwiązania.
– Jestem pewien. – Przytaknął. – Proszę... – Podał kilka papierowych ręczników. – Wypiszę pani skierowanie na badania krwi. Będziemy mieć pewność na 200% i musimy się dowiedzieć co w takim razie się dzieje. - Mówił, kiedy kilka minut później, ponownie usiadła naprzeciwko niego przy biurku. - Ale proszę się nie martwić. Niech pani zadzwoni, kiedy tylko odbierze wyniki, wtedy się umówimy.
Nie reagując na pytania Sylwii, usiadła obok niej na krzesełku i ukryła twarz w dłoniach.
– Maja... – położyła dłoń na drżących plecach dziewczyny. – Majka, popatrz na mnie. Wszystko się ułoży słyszysz?
– Nie jestem. – Wyszeptała.
– Co?
– Nie jestem. – Powtórzyła, podnosząc ku Okońskiej twarz pokryta łzami. – Chodźmy stąd. – Wstała i zabierając płaszcz, ruszyła w stronę wyjścia. Zatrzymała się na zewnątrz, a kiedy przyjaciółka pojawiła się przy niej, rozkleiła się zupełnie, wtulając w jej ramiona.
– Nie płacz... – Objęła ja. – Maja... Sama wiesz, że to...
– Wiem. Wiem, że to fatalny moment. – Odezwała się łamiącym się głosem, odsuwając się i ocierając twarz. – Że studia, że to wszystko... Nie wiem co bym zrobiła. Ale... ale miałaś racje. Przecież ja zawsze chciałam. Chciałam i zdążyłam trochę się oswoić z tą myślą? Wiem, że to bez sensu...
– Chodź tu... – Przytuliła ją jeszcze raz mocno. – Jeszcze przecież wszystko przed tobą...
– Wiem.
– A co w ogóle powiedział lekarz? – Spojrzała na nią katem oka, kiedy chwile później ruszyły spod przychodni.
– ... – Wzruszyła ramionami. – Wysłał mnie na badanie krwi... Potem mam się odezwać... Zaczynam jutro zajęcia przed 10 to pójdę rano... Sylwia... – zatrzymała się – dziękuję. Że jesteś, że poszłaś ze mną...
***
Skuliła się na łóżku, zamykając oczy. To wszyscy było dla niej za trudne. Najpierw strach, że naprawdę jest w ciąży, nie mając nawet pewności z kim, a teraz musiała oswoić się z myślą, że wszystko okazało się tylko pomyłką, błędnym wynikiem. Musiała w końcu wziąć się w garść. Usiadła po chwili i na moment ukryła twarz w dłoniach. Związała niedbale włosy i sięgnęła po jedną z książek do licencjatu. Powinna odezwać się do Olki i dowiedzieć co na zajęcia... Dziewczyna pisała do niej kilka razy, ale Chojnacka nie opowiedziała ani razu.
Nadal siedziała na tą samą książką, kiedy usłyszała jak Przemek wchodzi do mieszkania. Po kilku minutach pojawił się w progu sypialni.
– Jesteś już? – Uśmiechnął się, trochę zaskoczony jej obecnością. – Heej. – Usiadł naprzeciwko niej i musnął jej usta. – Znowu się uczysz?
– Muszę... – Wróciła wzrokiem ku tekstowi.
– A może krótka przerwa? – Pochylił się w jej stronę i musnął ustami jej szyję.
– Mm, nie mogę. Proszę cię...
– Nie możesz ciągle się uczyć... – Nie przestawał składać pocałunków na jej skórze.
– Przemek! – Podniosła w końcu lekko ton głosu, odsuwając się. – Proszę... –Wyszeptała, czując jak do jej oczu napływają łzy i do głosu dochodzą emocje, które starała się ukryć odkąd tylko wszedł do mieszkania.
– Maja? Co się dzieje? – Spojrzał na nią uważnie.
– Nic. – Potrząsnęła głową.
– Majka. Popatrz na mnie! Co jest?
– Nic! – Powtórzyła i rozkleiła się zupełnie, opierając głowę o jego tors.
– Heej... kochanie... – Natychmiast ją objął, nie rozumiejąc nic z tej sytuacji. – Maja... nie płacz.
Długo jeszcze trzymał ją w ramionach, gładząc jej głowę i czekając aż się uspokoi. Kiedy w końcu nowe łzy przestały spływać po jej twarzy, nadal siedziała wtulona w niego. Nie chciała patrzeć mu w oczy.
– Powiesz mi? – Odezwał się, ocierając jej policzek.
– … – Wzięła głęboki wdech, przymykając oczy. Teraz już nie miała innego wyjścia. – Myślałam, że jestem w ciąży. – Wyrzuciła z siebie.
– Co? – Odsunął ją od siebie, wpatrując się w nią z zaskoczeniem. - Co ty mówisz?
– Byłam u lekarza, nie jestem. – Kontynuowała łamiącym się głosem. – Znowu trzy dni nie byłamna uczelni, niczego nie zrobiłam, nie napisałam. Przemek, jak już nie mam siły. – Rozpłakała się na nowo.
– ... – Przez chwilę patrzył na nią bez słowa, by w końcu przygarnąć z powrotem do siebie. – Spokojnie... cii... – Cierpliwie gładził jej głowę. – Maja... – zaczął po chwili – chciałaś tego dziecka?
– Chcę mieć dzieci... Ale nie tak. Przecież ja bym nawet nie...
– Wiem. – Objął ją mocniej, muskając jej skroń. – Ale Kochanie... – odsunął ją, spoglądając jej w oczy – dlaczego mi nie powiedziałaś? Nie ufasz mi?
– A co miałam ci powiedzieć? Że nie wiem, czy to ty będziesz...
– Majka, przecież ja wiem o tobie wszystko. Zrozumiałbym.
– Wiem... Przepraszam. Kocham cię. – Wtuliła się z powrotem w jego ramiona. – Chciałabym, żeby w końcu wszystko było dobrze, żeby nic się nie działo...
– Będzie. Przecież obiecałem ci to.
– O której jutro wychodzisz?
– Po 11. O 12 mam rozprawę.
– Mam zrobić badanie krwi. Pojedziesz ze mną? – Zapytała po chwili.
– Pewnie, że tak. – Uśmiechnął się i musnął jej głowę. – A co do uczelni... nie możesz się tak wszystkim przejmować.
– Jak? Promotor czeka na pierwszy rozdział, a ja mam trzy strony. Zajęcia do nadrobienia..
.– Zaraz święta, odpoczniesz, usiądziesz na spokojnie i napiszesz, tak?
– Mhm...
– No już. Uśmiechnij się do mnie. I wiesz co? Za jakiś czas... postaramy się o nasze maleństwo.
– Chciałbyś? – Odsunęła się od razu, spoglądając na niego, a kąciki jej ust drgnęły ku gorze.
– … – Przytaknął. – A na razie mamy czas, co? Teraz najważniejsze, że mamy siebie.
– … – Uśmiechnęła się delikatnie i skinęła głową.
– No. To teraz czytaj co tu czytasz, a ja idę zrobić obiad. I pamiętaj – jutro robimy te badania, a potem bierzemy się za ciebie. Musisz w końcu zacząć o siebie dbać.
***
– Majka... – Kiedy dziewczyna wyszła z gabinetu od razu do niej podszedł. – W porządku? – Przykucnął przed nią, kiedy powoli usiadła na krzesełku.
– Mhm. – Przytaknęła, biorąc głęboki wdech. – Dlatego chciałam, żeby ze mną przyszedł. – Uśmiechnęła się blado, przymykając oczy. – Zaraz...
– Chodź... – Podał jej kurtkę. – Załóż, na zewnątrz lepiej się poczujesz... Powoli... – Objął ją ramieniem, prowadząc ku drzwiom. – Kiedy wyniki?
– Po jutrze powinny być...– Może powinnaś sobie dzisiaj odpuścić zajęcia? – Spojrzał na nią uważnie, kiedy znaleźli się już w samochodzie.
– Nie mogę! – Zaprotestowała od razu. – Zresztą już lepiej. Nie przejmuj się tak, to normalne u mnie. – Uśmiechnęła się blado. – O której dzisiaj wrócisz?
– Za godzinę mam spotkanie, potem następne, potem rozprawę i muszę jeszcze na chwile podjechać do kancelarii... – Wyliczał, wyjeżdżając z parkingu pod przychodnia. – Ale do 17 powinienem się wyrobić...
– Jutro mam znowu kolokwium z handlowego...
– … – Uśmiechnął się. – Usiądziemy i ogarniemy. Uważaj na siebie. – Spojrzał na nią, zatrzymując
się pod wydziałem.
– Będę, paa! – Musnęła jego usta i wysiadła z samochodu, kierując się od razu w kierunku budynku.
– Majka! Czekaj!
– ... – Odwróciła się, słysząc za sobą wołanie Olki. – Cześć!
– Cześć. Kto to był? – Zapytała, oglądając się za odjeżdżającym samochodem.
– Przemek. Mój. – Dodała, uśmiechając się delikatnie.
– Jak... A Paweł? Maja..
.– To przeszłość. Chodź, bo się spóźnimy! – Ucięła temat, pospieszając koleżankę i pchnęła ciężkie drzwi wydziału.
***
– Cześć! – Uśmiechnął się wchodząc do salonu. – Co robisz? – Usiadł obok, zaglądając jej przez ramię.– Znalazłam tę książkę, która mi ostatnio pokazywałeś, ale ciebie też chyba potrzebuje...
– W gabinecie?!
– Taaak... Przemek...
– Nic. – Potrząsnął głową. – Przecież to też twój dom. To co tam masz? – Objął ją ramieniem, biorąc do ręki książkę.
– Ogólnie rozumiem, tylko... tutaj. – Wskazała mu fragment tekstu.
– Mm... To proste. Zobacz...
– Tak?
– Powiedzmy...
– Na pewno znowu dostaniesz piątkę! – Uśmiechnął się. – A teraz, zanim zabierzesz się za coś następnego przerwa... – Stwierdził zatapiając się w jej ustach.
– Mm... nie mamy czasu na taka przerwę... – Wyszeptała, kiedy jego dłonie trafiły pod jej koszulkę.
– Mamy. – Zamknął jej usta namiętnym pocałunkiem, jednocześnie kładąc ją na kanapie i pochylając się nad nią.
– ... – Nie protestowała więcej. Nie miała nic przeciwko takim przerwom. Odwzajemniała każdy jego pocałunek, każdą najmniejsza pieszczotę.
***
– Jak mi się nie chce... – Westchnęła, wchodząc do kuchni i opierając się o szafki.– … – Uśmiechnął się i podszedł ku niej. Objął ją w pasie i musnął jej usta. – Dużo jeszcze masz na jutro?
– Trochę... Chcę iść na konsultacje i chociaż jedno zaliczyć... – Odpowiedziała i na chwilę zatopiła się w jego wargach.
– Idź już, bo za chwilę cię nie puszczę. – Uśmiechnął się, odrywając się od niej. – Już zająłem ci wystarczająco dużo czasu.
– Ale... ja wcale nie narzekam? – Odwzajemniła gest. – No dobra... – Westchnęła. – To idę.
– Idź. – Roześmiał się, widząc jej niezadowoloną minę.
Usiadła na podłodze, opierając się plecami o łóżko i położyła przed sobą podręcznik, skserowane notatki i artykuły. Postanowiła sobie, że teraz przede wszystkim skupi się na studiach. Przez wszystkie zawirowania od wyjazdu jej matki to była ostatnia sprawa o jakiej potrafiła myśleć. Teraz przyszedł czas, by wreszcie to zmienić.
Komentarze
Prześlij komentarz