21.

- Kochanie... - Ze snu wyrwał ją nagle jego głos i dłoń na jej ramieniu. - A ty nie wstajesz jeszcze?
- Pierwsze zajęcia mi odpadły. - Wyszeptała od razu. - Wtulając mocniej twarz w poduszkę. - O której wrócisz?
- Wcześniej. Będę czekał na ciebie z obiadem. Muszę już iść, paa. - Musnął czule jej policzek i po chwili wyszedł z sypialni.
Skuliła się jeszcze bardziej, mogąc sobie w końcu pozwolić na moment słabości. Łzy, z którymi cały czas tak bardzo walczyła, zaczęły spływać po jej policzkach, by zaraz potem wsiąknąć w poduszkę, zostawiając na niej mokre ślady. Czuła się tak strasznie bezradna. Jej ciałem co jakiś czas wstrząsały kolejne fale płaczu. Dopiero po kilkunastu długich minutach, powoli zaczął dochodzić do niej sens słów Przemka. Będę czekał na ciebie z obiadem. Powinna dzisiaj kończyć zajęcia o 18, a tymczasem pojawienie się na uczelni było zdecydowanie ponad jej siły. Nie potrafiłaby się na niczym skupić, myśleć o czymś innym... Najchętniej cały dzień spędziłaby tutaj, w łóżku, wtulona w poduszkę.
Zakrywając twarz dłońmi, przekręciła się na plecy. Tak bardzo bała się wykonać ten gest. Miała wrażenie, że wraz z nim przyzna otwarcie sama przed sobą, że tak, naprawdę jest w ciąży i nosi pod sercem dziecko, nie wiedząc kto jest jego ojcem. W końcu jednak oderwała ręce od twarzy i drżącą dłoń położyła na swoim brzuchu, zaciskając jednocześnie oczy i czując jak od nowa ogarnia ją kolejny atak płaczu.
Dopiero po upływie długiego czasu zdołała się uspokoić. Podniosła się z łóżka i narzucając na ramiona sweter, wyszła z sypialni. Przygotowała sobie szybkie śniadanie i już chciała zaparzyć kawę, kiedy w ostatnim momencie zdała sobie sprawę, że nie powinna. Oparła się dłońmi o blat szafek i spuściła głowę. Po chwili z kubkiem herbaty usiadła przy stole i sięgnęła po leżącą tuż obok gazetę, chcąc zająć czymś myśli.

***

- Paweł... - spojrzała na Zduńskiego, który właśnie podszedł do baru – Jutro muszę coś załatwić... Mogę się spóźnić z godzinę.
- Nie obchodzi mnie co robisz. - Nie oderwał nawet wzroku od faktur.
- W takim razie się spóźnię. Masz gościa. - Rzuciła, wychodząc na zaplecze.
Odwrócił się w stronę wejścia i westchnął głęboko, zauważając zbliżającą się do niego Marysię. Do tej pory nikt nie wiedział o tym co się stało.
- Cześć Kochanie. - Kobieta musnęła jego policzek. - Nie przeszkadzam?
- Ty mamo? - Zdobył się na uśmiech. Przez ostatnie kilka tygodni w ogóle tego nie potrafił. - Usiądź, a ja zrobię kawę. - Przeszedł za bar.
Kilka minut później postawił przed Rogowską filiżankę i usiadł naprzeciwko. - To, co tu robisz?
- Artur ma jakieś konsultacje w szpitalu, to zabrałam się z nim. Muszę w końcu wiedzieć, co się dzieje u moich chłopców.
- A moją siostrę, gdzie zgubiłaś?
- Została u Kingi, bawi się z Lenką. - Uśmiechnęła się. - Mów co u Was. Bo ostatnio babcia dzwoniła i pytała czy będziecie.
- Będziemy? - W ogóle nie zrozumiał co kobieta ma na myśli.
- Paweł, przecież święta za tydzień! Nie macie żadnych innym planów, prawda?
- … - Przez chwilę patrzył na matkę zupełnie bez słowa, bez żadnej reakcji. Święta. Zupełnie stracił poczucie czasu przez ostatnie dni. Nie miał pojęcia, że to już. - My... Znaczy ja nie mam żadnych planów.
- A Majka? Paweł... pokłóciliście się, tak? - Spojrzała uważnie na syna.
- Co? Niee... - Pokręcił głową, uśmiechając się smutno. - Majka... Majka po prostu mnie zostawiła.
- … - Przez chwilę milczała zupełnie zaskoczona. - O czym ty mówisz? Jak... jak to zostawiła? Paweł!
- Normalnie. Wymieniła mnie na lepszy model i tyle. A co do wigilii to nie wiem, czy mam ochotę na rodzinne święta. - Zakończył zdecydowanym głosem, mając nadzieję, że skończy temat.
- ... - Wystarczyło jedno jej spojrzenie w jego oczy, żeby zauważyła ból, który przed wszystkimi ukrywał. - Synku... - Położyła dłoń na jego dłoni.
- Mamo! Proszę cię... 


***



Kilka minut po 12 wyszła z mieszkania i wsuwając dłonie w kieszenie, bez większego celu ruszyła przed siebie. Musiała z niknąć z mieszkania do 18. Przecież miała teraz zajęcia. Wolnym krokiem weszła do parku. Spacerowała ze wzrokiem wbitym w alejkę przed sobą. Podniosła spojrzenie dopiero po chwili, kiedy niedaleko usłyszała mnóstwo krzyków i śmiechów. Zatrzymała się, orientując się, że znalazła się tuż obok placu zabaw, gdzie grupka dzieci ze śmiechem bawiła się lepiąc bałwana i rzucając śnieżkami. Przez chwilę stała przyglądając im się. Kąciki jej ust delikatnie uniosły się ku górze, chociaż jej oczy coraz bardziej wypełniały się łzami. Sylwia miała rację, przecież zawsze marzyła o dużej rodzinie, o dzieciach... I chociaż bała się panicznie i dużo by dała, by cała ta sytuacja okazała się tylko snem, to jednak gdzieś w środku pod wszystkimi warstwami strachu pojawiała się nadzieja. Przecież chociaż nie wiedziała czyje może być to dziecko, to przecież było jej. W końcu po dłuższych czasie oderwała wzrok od maluchów i ruszyła dalej przed siebie. Wkrótce trafiła na ulicę pełną sklepów. Musiała jakoś wypełnić pozostały czas i zająć myśli. Czuła, że za chwile zwariuje od ciągłego roztrząsania co dalej, czy bardziej się boi, czy bardziej chce...

***

- Cześć! - Sylwia podeszła do przyjaciółki, która już na nią czekała pod przychodnią, i musnęła jej policzek. - Jak się czujesz?
- Boję się.
- Dasz radę. - Posłała jej ciepły uśmiech, spoglądając w oczy. - Chodźmy. - Objęła ją ramieniem.

Tak strasznie się bała. Kiedy tylko lekarz rozpoczął badanie ona zamknęła oczy, nie chcąc nawet niczego odczytać z jego twarzy.
- Pani Maju... - Mężczyzna odezwał się w końcu i poczekał, aż na niego spojrzy. - Pani nie jest w ciąży. Bardzo mi przykro.




Komentarze

  1. Szkoda że już nie publikujesz... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym ja tylko wiedziała...
      Prawdę mówiąc nie jestem bardzo przywiązana pamięciowo do moich internetowych miejsc, więc często wychodzi jak wychodzi, a raczej nie wychodzi. Do tego nie jestem z tych, którzy siadają i piszą ot tak ;D
      Ale każdy maleńki sygnał zainteresowania mobilizuje <3
      Mam jeszcze tekstu na niecałą jedną część i chcąc nie chcąc jestem aktualnie pochłonięta pisaniem czegoś innego, więc nie obiecuję, że szybko pojawi się następny fragment, ale cały czas pamiętam o tym opowiadaniu :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty