6.
-
Majka! No proszę cię, nie rób takiej miny. - Ola westchnęła
wychodząc za nią z sali. - Pół grupy nie zaliczyło.
- Ale ja zrobiłam same głupie błędy. W tym ostatnim....
- Ale ja zrobiłam same głupie błędy. W tym ostatnim....
- Ej!
Daj już temu spokój. Poprawimy i tyle. Chodź! Kawa? - Uśmiechnęła
się, obejmując ramieniem.
- Niee... - Pokręciła głową, wychodząc z uczelni i wyjmując z torebki telefon. - Miałam się spotkać z Pawłem. - Uśmiechnęła się blado.
- Okej, ale nie przejmuj się już tak, co? Paa! - Musnęła jej policzek.
- Cześć... - Odwzajemniła gest, jednocześnie wybierając odpowiedni numer. Po dłuższej chwili rozłączyła się, wybierając numer Pawła jeszcze raz, ale i tym razem bez skutku. Znowu odpowiedział jej jedynie głuchy sygnał. - No tak... - Westchnęła, podchodząc do jednej z ławeczek przed uczelnią. Położyła na niej torebkę, wrzuciła do środka telefon i zaczęła szukać biletu na autobus. Jak mogła w ogóle myśleć, że Paweł znajdzie dla niech chociaż trochę czasu w ciągu dnia? Wraz z biletami, trafił jej w ręce niewielki kartonik. Przyjrzała mu się, nie kojarząc skąd się tam wziął. Powoli kąciki jej ust uniosły się nieco wyżej. Przysiadła na ławce, biorąc telefon z powrotem do ręki. Jeszcze raz spróbowała dodzwonić się do Zduńskiego, ale bez większego powodzenia. Spojrzała przed siebie zbierając myśli. Westchnęła, spoglądając jeszcze raz na wizytówkę. W końcu wystukała podany numer, biorąc głęboki wdech i przymykając oczy.
- Słucham? - Po krótkiej chwili usłyszała po drugiej stronie głos mężczyzny.
- Niee... - Pokręciła głową, wychodząc z uczelni i wyjmując z torebki telefon. - Miałam się spotkać z Pawłem. - Uśmiechnęła się blado.
- Okej, ale nie przejmuj się już tak, co? Paa! - Musnęła jej policzek.
- Cześć... - Odwzajemniła gest, jednocześnie wybierając odpowiedni numer. Po dłuższej chwili rozłączyła się, wybierając numer Pawła jeszcze raz, ale i tym razem bez skutku. Znowu odpowiedział jej jedynie głuchy sygnał. - No tak... - Westchnęła, podchodząc do jednej z ławeczek przed uczelnią. Położyła na niej torebkę, wrzuciła do środka telefon i zaczęła szukać biletu na autobus. Jak mogła w ogóle myśleć, że Paweł znajdzie dla niech chociaż trochę czasu w ciągu dnia? Wraz z biletami, trafił jej w ręce niewielki kartonik. Przyjrzała mu się, nie kojarząc skąd się tam wziął. Powoli kąciki jej ust uniosły się nieco wyżej. Przysiadła na ławce, biorąc telefon z powrotem do ręki. Jeszcze raz spróbowała dodzwonić się do Zduńskiego, ale bez większego powodzenia. Spojrzała przed siebie zbierając myśli. Westchnęła, spoglądając jeszcze raz na wizytówkę. W końcu wystukała podany numer, biorąc głęboki wdech i przymykając oczy.
- Słucham? - Po krótkiej chwili usłyszała po drugiej stronie głos mężczyzny.
-
Yy... Cześć. Maja z tej strony. Przepraszam, że dzwo..
- Cześć! - Przerwał jej. - Jak tam?
- Znaczy... Przepraszam, że dzwonie... Wyszłam właśnie z uczelni i nie mam co ze sobą zrobić, znalazłam w torebce twoją wizytówkę, no i...
- No i bardzo dobrze. Gdzie jesteś?
- Ale... na pewno jesteś zajęty, nie zawracaj sobie...
- Gdzie jesteś? - Powtórzył, śmiejąc się.
- Przed Warszawskim, na Szturmowej. - Westchnęła.
- Okej, 15 min. Na razie.
- Cześć! - Przerwał jej. - Jak tam?
- Znaczy... Przepraszam, że dzwonie... Wyszłam właśnie z uczelni i nie mam co ze sobą zrobić, znalazłam w torebce twoją wizytówkę, no i...
- No i bardzo dobrze. Gdzie jesteś?
- Ale... na pewno jesteś zajęty, nie zawracaj sobie...
- Gdzie jesteś? - Powtórzył, śmiejąc się.
- Przed Warszawskim, na Szturmowej. - Westchnęła.
- Okej, 15 min. Na razie.
***
- Cześć! - Usłyszała za sobą głos Przemka. - Już jestem. - Uśmiechnął się.
- Cześć... - Spojrzała na niego niepewnie, wstając.
- Wszystko w porządku?
- Tak. Znaczy...
- Dobra. Chodźmy stąd. - Podszedł do samochodu, otwierając drzwi. - Proszę.
- Ale...
- No chodź! Nie gryzę. - Roześmiał się. - Cały dzień na uczelni, pewnie jesteś głodna, co?
- Trochę... - Przyznała, wsiadając do samochodu.
- No, to się świetnie składa. - Odpalił silnik i ruszył.
- Ale... co my tu... - Spojrzała na niego zupełnie zaskoczona. - Kiedy wprowadził ją do bloku i zatrzymał się przed jednymi z drzwi, wyjmując z kieszeni klucze.
- Idziemy na obiad. Tylko będziesz musiała trochę poczekać. Proszę. - Przepuścił ją w drzwiach. Od razu skierował swoje kroki do kuchni. - Czuj się jak u siebie w domu! - Zawołał do niej.
- Nie powinnam do ciebie dzwonić, nie powinnam tu przychodzić... - Zatrzymała się w progu pomieszczenia.
- Dlaczego? - Spojrzał jej w oczy.
- Bo...
- Bo? Majka. Skoro zadzwoniłaś to znaczy, że coś się stało, prawda? Więc siadaj... - zabrał od niej płaszcz i wskazał krzesło przy stole – i opowiadaj. A ja się zajmę czymś do jedzenia. Aha! I akurat klient odwołał mi spotkanie, więc nie zepsułaś mi żadnych planów.
- … - Spojrzała na niego bezradnie, nie wiedząc w ogóle dlaczego to robi.
- Więc? Wyjaśniliście sobie wszystko?
- Mniej więcej... - Odwróciła wzrok, bawiąc się brzegiem obrusa. - No co... Oblałam dzisiaj kolokwium.
- I o to chodzi? - Roześmiał się, odwracając się w jej stronę. - Okej... - Widząc jej niewyraźną minę, podniósł ręce, poddając się.
- Paweł wiedział, jak bardzo się tego boję. Chciał, żebym do niego zadzwoniła jak wyjdę... Zadzwoniłam. Ale jego jak zwykle dla mnie nie ma. - Wzruszyła ramionami. - Sylwia też dzisiaj pracuje... z Olką na kawę nie poszłam, bo myślałam...
- Nic się nie zmieniło? - Spojrzał jej w oczy.
- Nie wiem... - Pokręciła głową. - Z Magdą się nie widuje. Podobno tak się umówili. Dla nas. Ale... my po prostu chyba nie potrafimy już ze sobą rozmawiać...
- A ty go tak strasznie kochasz... - Przysiadł na stole.
- Kocham. On... on też kocha. Wiem. Ale... wszystko jakoś się... Nie wiem.
- … - Milczał przez moment. - Nie wiem co mam ci powiedzieć. Tylko nie płacz... Chodź! - Wyciągnął do niej rękę. - No chodź! - Złapał jej dłoń. - Pomożesz mi. Proszę. - Położył przed nią deskę do krojenia, nóż i kilka pomidorów. - Napijesz się herbaty?
***
- Mmm! Genialne! - Uśmiechnęła się do niego, kosztując spaghetti, które właśnie przed nią postawił.
- … - Odwzajemnił uśmiech, sięgając po butelkę wina. - Cieszę się, że zadzwoniłaś. Fajnie mieć dla kogo ugotować i z kim zjeść. Zwłaszcza... z kimś takim jak ty.
- … - Spojrzała na niego. - Przemek.
- Co?! Przecież cię nie podrywam! Jesteś beznadziejny przypadek. - Uśmiechnął się blado. - Jak ja jakiś czas temu.
- … - Zatrzymała na nim swój wzrok.
- Nie ważne. - Sięgnął po kieliszek. - Za szczęście.
- O czym tak myślisz? - Usiadł obok niej na kanapie, biorąc do ręki swój kieliszek.
- Co? - Gwałtownie przeniosła na niego swoje spojrzenie.
- O czym myślisz? - Powtórzył.
- O tym, że... przestałam myśleć. - Uśmiechnęła się blado. - Nie wiem jak to zrobiłeś.
- Czary! - Roześmiał się.
- Chyba, że tak. Powinnam wracać... - Spojrzała na komórkę. - Muszę się pouczyć, ogarnąć w mieszkaniu...
- I siedzieć sama?
- … - Westchnęła. - No tak. Paweł późno wraca. Jest managerem w klubie.
- Nigdzie nie idziesz. Jest wcześnie, posiedzimy, porozmawiamy.
- Okej... - Usiadła wygodniej, odwracając się do niego przodem. - To powiedz mi co mam robić. Jak to ratować?
- A... warto? Znaczy przepraszam, ale... Kiedy człowiek porządnie się zawiedzie, patrzy na to wszystko zupełnie inaczej.
- Skrzywdziła cię.
- Zdradziła. Ze swoim... nieważne.
- Ty wysłuchujesz mojego marudzenia, więc dlaczego nie na odwrót? - Uśmiechnęła się delikatnie.
- Ze swoim byłym. - Dokończył.
- … - Przez dłuższy moment patrzyła na niego bez słowa. Nie musiała nic mówić, żeby mógł się domyślić, co pojawiło się w jej głowie. - Nie chciałeś mi tego mówić, bo myślisz, że...
- Nie. Majka. - Przysunął się ku niej. - To moja historia. Twoja jest inna. Jesteś... - zaczął mówić dalej po chwili – taka zupełnie inna... Twój Paweł ma ogromne szczęście i powinien to w końcu docenić. Masz... takie ciepło w oczach... Od razu widać, że jesteś dobry człowiekiem, ale bardzo wrażliwym. - Niepewnie, odsunął kosmyk włosów z jej twarzy. - Nie zasługujesz na to wszystko. Żeby się ciągle zamartwiać, płakać... - Mówił, cały czas patrząc jej prosto w oczy.
Słuchała go, walcząc jednocześnie ze łzami, które cisnęły jej się do oczu. Nie zauważyła nawet, kiedy znaleźli się tak blisko siebie, że mogła poczuć na twarzy jego oddech, a ich usta w końcu się spotkały. Tak czule musnął jej wargi, a ona odwzajemniła pocałunek, przykładając dłoń do jego policzka. Po chwili o wiele bardziej zdecydowanie zatopił się w jej ustach. Nie wiedziała ile czasu minęło, kiedy dopiero zdała sobie sprawę z tego co, tak naprawdę robi. Odsunęła się od niego gwałtownie wstając.
Kiedy podniósł na nią wzrok, od razu dostrzegł w jej oczach panikę i łzy.
- Przemek...
- Majka. - Wstał, chcąc ją złapać za ręce, ale odsunęła się.
- Co my...
- Nic się nie stało. - Spojrzał jej w oczy.
- Ale...
- Spokojnie. - Podszedł do niej, kładąc jej dłonie na ramionach. - Hmm?
- Przemek, ale jak ja...
- Masz rację, nie powinniśmy, ale przecież to nic takiego.
***
Weszła do mieszkania, zdjęła płaszcz, położyła torebkę na komodzie i przeszła do kuchni. Nie zapalając światła, podeszła do okna. Ciągle na samą myśl o tym co się dzisiaj wydarzyło między nią i Przemkiem ogarniało ją przerażenie. Jak mogła zrobić coś takiego... Cały czas tak bardzo się bała, że Pawła może coś łączyć z Madzią, że w końcu wróci do niego to, co kiedyś było między nimi, a tymczasem... Tymczasem sama robiła coś, co sama będąc z drugiej strony uznałaby za zdradę. Przymknęła oczy, w których iskrzyły się łzy. Dla Przemka nic się nie stało, próbował ją do tego przekonać, uspokoić... ale nie potrafiła sobie wyobrazić jak teraz miałaby spojrzeć Pawłowi w oczy. Musiała o tym zapomnieć. Wracając do mieszkania postanowiła sobie, że tego dnia z Przemkiem widziała się ostatni raz. Czuła, że coś się między nimi dzieje. Coś złego. A ona przecież kochała Pawła i była pewna, że nic, nigdy tego nie zmieni. W końcu wyszła z pomieszczenia znikając w łazience. Musiała się doprowadzić do normalnego stanu.
Właśnie wychodziła z łazienki, narzucając na ramiona szlafrok, kiedy do mieszkania wszedł Paweł.
- Cześć! - Zamknął za sobą drzwi.
- Hej. - Oparła się o ścianę, unikając jego wzroku.
- Dzwoniłaś do mnie, wiem. Mieliśmy dzisiaj taki kocioł w „Oazie”... Mów. - Podszedł do niej.
- … - Wzruszyła ramionami.
- Hej...
- Mieliśmy spędzić dzień razem. - Odezwała się drżącym głosem. - Mogłeś chociaż powiedzieć, że nie masz dla mnie czasu. A kolokwium oblałam, jak cię to w ogóle interesuje.
- Majka... - Westchnął. - Wiem, powinienem zadzwonić jak zobaczyłem. Przepraszam? - Uśmiechnął się do niej niepewnie, ujmując ją za ręce. - Nawaliłem i przepraszam. Nie chcemy się już więcej kłócić, prawda?
- Nie
chcemy. - Potwierdziła, odwracając głowę i czując, że zaraz się
rozpłacze.
- Hej... Maja... - Ujął jej twarz pod brodę. - Już nie mogę patrzeć jak ciągle płaczesz... Hmm? - Delikatnie przejechał dłonią po jej policzku, ścierając pojedynczą łzę.
- Przepraszam. - Wyszeptała wtulając się z całej siły w jego ramiona.
Przytulił ją, wtulając twarz w jej włosy.
- Musi być w końcu dobrze. - Odsunął ją od siebie ujmując jej twarz w dłonie i patrząc w oczy.
- Będzie. - Wyszeptała.
Uśmiechnął się, delikatnie muskając jej usta. Odsunął się minimalnie patrząc jej ponownie w oczy. Odwzajemniła uśmiech, chociaż serce zaczęło jej bić dwa razy szybciej. Kiedy tylko dotknął jej ust od razu przed jej oczami pojawił się Przemek. Wzięła głęboki wdech, nie przestając się uśmiechać. Delikatnie odsunął jej włosy muskając jej szyję i jednocześnie zsuwając jej z ramion szlafrok.
- Paweł... - Wyszeptała...
- Cii... - Zatopił się w jej ustach, a ona już bez wahania zaczęła odwzajemniać pocałunki, obejmując jego szyję i pozwalając prowadzić się prosto do sypialni.
- Hej... Maja... - Ujął jej twarz pod brodę. - Już nie mogę patrzeć jak ciągle płaczesz... Hmm? - Delikatnie przejechał dłonią po jej policzku, ścierając pojedynczą łzę.
- Przepraszam. - Wyszeptała wtulając się z całej siły w jego ramiona.
Przytulił ją, wtulając twarz w jej włosy.
- Musi być w końcu dobrze. - Odsunął ją od siebie ujmując jej twarz w dłonie i patrząc w oczy.
- Będzie. - Wyszeptała.
Uśmiechnął się, delikatnie muskając jej usta. Odsunął się minimalnie patrząc jej ponownie w oczy. Odwzajemniła uśmiech, chociaż serce zaczęło jej bić dwa razy szybciej. Kiedy tylko dotknął jej ust od razu przed jej oczami pojawił się Przemek. Wzięła głęboki wdech, nie przestając się uśmiechać. Delikatnie odsunął jej włosy muskając jej szyję i jednocześnie zsuwając jej z ramion szlafrok.
- Paweł... - Wyszeptała...
- Cii... - Zatopił się w jej ustach, a ona już bez wahania zaczęła odwzajemniać pocałunki, obejmując jego szyję i pozwalając prowadzić się prosto do sypialni.
Leżała
wtulona w jego tors z przymkniętymi oczami. Delikatnie gładził jej
nagie plecy, uśmiechając się do siebie.
- Jak mi ciebie brakowało. - Odezwał się cicho. - Kotek... - Poczekał aż na niego spojrzy. - Kocham cię.
- Ja ciebie też. - Wtuliła się w niego z całej siły. Po chwili podniosła się minimalnie i zatopiła się w jego ustach. - Ja też tęskniłam... - Wyszeptała, kiedy położył ją na plecach, muskając delikatnie jej szyję, dekolt...
- Jak mi ciebie brakowało. - Odezwał się cicho. - Kotek... - Poczekał aż na niego spojrzy. - Kocham cię.
- Ja ciebie też. - Wtuliła się w niego z całej siły. Po chwili podniosła się minimalnie i zatopiła się w jego ustach. - Ja też tęskniłam... - Wyszeptała, kiedy położył ją na plecach, muskając delikatnie jej szyję, dekolt...
Komentarze
Prześlij komentarz