11.
- … - Uśmiechnął się, wpuszczając ją do środka i odbierając
od niej płaszcz. - Chodź...
Uśmiechnęła się, przechodząc do salonu i wyjmując z torebki obszerny plik kartek.
- Co ty tu masz... - Usiadł obok niej na kanapie, biorąc do rąk jedną z kartek. - Prawo handlowe... - Uniósł wyżej brwi. - To, to oblałaś?
- Mhm. Masakra. - Westchnęła.
- Oj tam, nie jest tak źle. Jesteś głodna? Właśnie miałem robić sobie obiad.... - Oddał jej kartkę.
- Trochę... Też właśnie wróciłam...
- No, to ja coś przygotuję, zjemy i możesz pytać o wszystko czego nie rozumiesz. - Uśmiechnął się. - A potem... porozmawiamy.
Uśmiechnęła się, przechodząc do salonu i wyjmując z torebki obszerny plik kartek.
- Co ty tu masz... - Usiadł obok niej na kanapie, biorąc do rąk jedną z kartek. - Prawo handlowe... - Uniósł wyżej brwi. - To, to oblałaś?
- Mhm. Masakra. - Westchnęła.
- Oj tam, nie jest tak źle. Jesteś głodna? Właśnie miałem robić sobie obiad.... - Oddał jej kartkę.
- Trochę... Też właśnie wróciłam...
- No, to ja coś przygotuję, zjemy i możesz pytać o wszystko czego nie rozumiesz. - Uśmiechnął się. - A potem... porozmawiamy.
***
- Rozumiesz?
- Powiedzmy... - Westchnęła, patrząc w książkę, którą dla niej wygrzebał ze swoich rzeczy.
- Na pewno dostaniesz piątkę. Z moimi korepetycjami...
- No tak. - Roześmiała się.
- A teraz... - Uśmiechnął się tajemniczo, powoli pochylając się w jej stronę i delikatnie muskając ustami jej szyję.
- Przemek... Mieliśmy porozmawiać. - Spojrzała mu w oczy.
- To mów... - Wyszeptał, ponownie delikatnie całując jej szyję, ramię...
- Proszę... - Ujęła jego twarz w swoje dłonie. - Nie wiem co się dzieje... Co dalej...
- Ostatnio zapytałaś mnie czy zwariowałem. I... chyba tak. - Uśmiechnął się do niej z iskierkami w oczach i czule musnął jej usta, by po chwili zatopić się w nich dużo bardziej zdecydowanie.
- Jesteś pewien? - Wyszeptała między pocałunkami.
- Jak niczego innego...
- I co my robimy? - Odezwała się, kiedy ubrana jedynie w jego koszulę, przytulała się do niego, siedząc na kanapie.
- Nie mam pojęcia... Ale cholernie mi się to podoba. - Uśmiechnął się do siebie, bawiąc się jej włosami. - Rozmawialiście? - Zapytał po chwili.
- Niee. Nie wiem co miałabym mu powiedzieć. Przemek ja nic nie wiem. - Odsunęła się od niego minimalnie i spojrzała w jego oczy. - Nie wiem czego chcę, nie wiem co czuję... Sylwia ma rację. To wszystko nie jest normalne. - Wstała z kanapy, podchodząc do okna.
- … - Bez słowa podszedł do niej i objął ją w pasie, opierając brodę na jej ramieniu. - Z czasem wszystko się ułoży. Zobaczysz. Tylko... - odwrócił ją do siebie przodem – musisz walczyć o SWOJE szczęście.
- … - Wtuliła się w jego ramiona, zamykając oczy. - Ja tak nie potrafię. Nie umiem patrzeć mu w oczy i kłamać. - Wyszeptała. - Podle się czuję z tym wszystkim.
- Zawsze... możesz mi powiedzieć, że nie chcesz mnie więcej widzieć.
- Problem w tym, że chcę. I chyba już bym nie potrafiła tak po prostu... Z Pawłem od nowa... Ale nie ważne, to nie jest rozmowa na teraz. - Odsunęła się, zmuszając się do uśmiechu. Wiedziała, co Przemek by jej powiedział za chwilę. - Przejrzysz ze mną jeszcze raz te notatki?
- Jak niczego innego...
- I co my robimy? - Odezwała się, kiedy ubrana jedynie w jego koszulę, przytulała się do niego, siedząc na kanapie.
- Nie mam pojęcia... Ale cholernie mi się to podoba. - Uśmiechnął się do siebie, bawiąc się jej włosami. - Rozmawialiście? - Zapytał po chwili.
- Niee. Nie wiem co miałabym mu powiedzieć. Przemek ja nic nie wiem. - Odsunęła się od niego minimalnie i spojrzała w jego oczy. - Nie wiem czego chcę, nie wiem co czuję... Sylwia ma rację. To wszystko nie jest normalne. - Wstała z kanapy, podchodząc do okna.
- … - Bez słowa podszedł do niej i objął ją w pasie, opierając brodę na jej ramieniu. - Z czasem wszystko się ułoży. Zobaczysz. Tylko... - odwrócił ją do siebie przodem – musisz walczyć o SWOJE szczęście.
- … - Wtuliła się w jego ramiona, zamykając oczy. - Ja tak nie potrafię. Nie umiem patrzeć mu w oczy i kłamać. - Wyszeptała. - Podle się czuję z tym wszystkim.
- Zawsze... możesz mi powiedzieć, że nie chcesz mnie więcej widzieć.
- Problem w tym, że chcę. I chyba już bym nie potrafiła tak po prostu... Z Pawłem od nowa... Ale nie ważne, to nie jest rozmowa na teraz. - Odsunęła się, zmuszając się do uśmiechu. Wiedziała, co Przemek by jej powiedział za chwilę. - Przejrzysz ze mną jeszcze raz te notatki?
***
- Późno... Muszę iść. - Stwierdziła, zbierając włosy w kucyk.
- A gdybyś... - Podszedł do niej, kładąc dłonie na jej biodrach. - Powiedziała, że zostaniesz u tej koleżanki?
- … - Kąciki jej ust uniosły się minimalnie ku górze. - Nie. Nie mogę. Ona nawet nie wie, że... u niej jestem.
- Mogę się odezwać? Spotkamy się gdzieś? Pójdziemy na spacer, do kina?
- Przemek... - Westchnęła. - Ja zadzwonię, okej? Cześć. - Musnęła jego policzek i zakładając płaszcz wyszła z mieszkania.
***
Delikatnie otworzyła drzwi i powoli weszła do środka. Łudziła się, że może Paweł już śpi, ale od razu zauważyła światło palące się w kuchni. Chłopak siedział przy stole nad kubkiem herbaty. Kiedy tylko pojawiła się w progu, od razu podniósł na nią wzrok.
- Nauczyłyście się?
- Mam nadzieję... A teraz chcę już tylko spać... - Uśmiechnęła się blado, wychodząc do łazienki.
Kiedy weszła do sypialni, Zduński leżał już w łóżku z
przymkniętymi oczami. Zgasiła światło i powoli położyła się
na swoim brzegu, wtulając się w poduszkę.
- Choooodź się przytulić. - Uśmiechając się, wtulił się w jej plecy.
Zadrżała pod wpływem jego dotyku. W końcu objęła dłońmi jego ręce, zamykając oczy.
- Przepraszam. Miałeś dla mnie czas... - Odezwała się niepewnie.
- Nie ważne. Ważne, żebyś jutro zaliczyła. Jutro, tak?
- Tak.
- Będę trzymał kciuki. - Musnął jej szyję.
- Choooodź się przytulić. - Uśmiechając się, wtulił się w jej plecy.
Zadrżała pod wpływem jego dotyku. W końcu objęła dłońmi jego ręce, zamykając oczy.
- Przepraszam. Miałeś dla mnie czas... - Odezwała się niepewnie.
- Nie ważne. Ważne, żebyś jutro zaliczyła. Jutro, tak?
- Tak.
- Będę trzymał kciuki. - Musnął jej szyję.
Zostaw,odejdź,porzuć go
Nie pozwól psuć bezkarnie
Swego losu
Nie pozwól działać komuś kto
Przed tobą zdołał zranić
Tyle osób
Nie pozwól psuć bezkarnie
Swego losu
Nie pozwól działać komuś kto
Przed tobą zdołał zranić
Tyle osób
(Maciej Balcar - "Stop!")
Wiem, że czytając to wcześniej mówiłam <3
OdpowiedzUsuńAle teraz... BIEDNY PAWEŁEK!!