16.
- Maja...
Kochanie... - Delikatnie musnął jej policzek. - Wstawaj...
- Mmm... - W końcu powoli przekręciła się na plecy, otwierając oczy.
- … - Uśmiechnął, się całując ją w usta. - Zrobiłem śniadanie... A zaraz potem musimy wyjechać... Chodź.. - Podniósł się, wyciągając do niej rękę.
- … - Ziewając, powoli wygrzebała się z łóżka, łapiąc jego dłoń. - Która... pół 8?! - Jej wzrok padł na zegar wiszący w kuchni. - Przemek...
- Wiem, że jest wcześnie, ale... im wcześniej wyjedziemy tym więcej czasu będziemy mieć dla siebie? - Uśmiechnął się, stawiając przed nią filiżankę kawy i siadając naprzeciwko.
- Wszystko już w samochodzie. Gotowa? - Stanął w progu łazienki, patrząc na Majkę, która właśnie kończyła wiązać włosy.
- Gotowa...
- To idziemy! Zacząć wszystko od nowa! - Uśmiechnął się szeroko, podając jej płaszcz.
- … - Przytaknęła, odwzajemniając uśmiech. - Chodźmy.
- Mmm... - W końcu powoli przekręciła się na plecy, otwierając oczy.
- … - Uśmiechnął, się całując ją w usta. - Zrobiłem śniadanie... A zaraz potem musimy wyjechać... Chodź.. - Podniósł się, wyciągając do niej rękę.
- … - Ziewając, powoli wygrzebała się z łóżka, łapiąc jego dłoń. - Która... pół 8?! - Jej wzrok padł na zegar wiszący w kuchni. - Przemek...
- Wiem, że jest wcześnie, ale... im wcześniej wyjedziemy tym więcej czasu będziemy mieć dla siebie? - Uśmiechnął się, stawiając przed nią filiżankę kawy i siadając naprzeciwko.
- Wszystko już w samochodzie. Gotowa? - Stanął w progu łazienki, patrząc na Majkę, która właśnie kończyła wiązać włosy.
- Gotowa...
- To idziemy! Zacząć wszystko od nowa! - Uśmiechnął się szeroko, podając jej płaszcz.
- … - Przytaknęła, odwzajemniając uśmiech. - Chodźmy.
Według słów
Przemka na miejsce mieli dotrzeć za kilkanaście minut, kiedy
rozdzwoniła się komórka Chojnackiej.
- Zostaw... - Przeniósł na nią swoje spojrzenie.
- … - Znalazła telefon w torebce i zawahała się na moment. - Sylwia. - Spojrzała na niego, nie wiedząc co zrobić. Kiedy nie zareagował, w końcu nacisnęła zieloną słuchawkę. - Halo?
- Cześć Maja... - Po drugiej stronie usłyszała niepewny głos Okońskiej. - Możemy porozmawiać?
- O czym? Nie wiem czy... czy to jest dobry pomysł.
- Maja proszę cię, spotkaj się ze mną.... Co robisz? - Zapytała po chwili, kiedy dziewczyna nie zareagowała.
- Właśnie... wyjeżdżamy na weekend, więc...
- Z Przemkiem?
- Tak.
- Okej... Maja w poniedziałek mam na rano, o 16 powinnam być w domu. Przyjdź, proszę.
- Ale... - Urwała, wzdychając. - Będę. - Rozłączyła się i odwróciła twarz w stronę okna. - Umówiłyśmy się na poniedziałek. - Spojrzała na prawnika.
- I dobrze. Wyjaśnicie sobie wszystko... - Odezwał się bez przekonania, nie odrywając wzroku od drogi. - Jesteśmy. - Zaparkował pod okazałym pensjonatem. Wysiadł, otworzył Majce drzwi i zatrzymał ją przez moment przy sobie. - W poniedziałek wszystko załatwisz, a teraz zapomnij o tym... - Spojrzał jej w oczy. - Nie chcę, żebyś była taka smutna, hmm? - Delikatnie pogładził jej policzek.
- … - Przytaknęła, uśmiechając się delikatnie i muskając jego usta. - Chodźmy, bo zimno!
Uśmiechnął się, po czym wyjął walizkę z bagażnika i trzymając się za ręce ruszyli w stronę wejścia.
- Poczekaj sekundę, odbiorę klucz... - Musnął jej głowę, odchodząc w stronę recepcji.
Przystanęła z boku, z ciekawością rozglądając się po wnętrzu. Po chwili zauważyła mężczyznę podchodzącego do Przemka i witającego się z nim z szerokim uśmiechem. Mecenas wypełnił jeszcze jakiś druczek i obaj panowie podeszli do niej.
- To jest właśnie mój kolega, o którym ci mówiłem, Mariusz. A to Maja.
- Bardzo mi miło. - Szatyn uśmiechnął się do niej ciepło, podając dłoń. - Chodźcie, zaprowadzę was na górę. Mam nadzieję, że będzie zadowoleni. Zaskoczyłeś mnie, ale starałem się.
- Na pewno. - Uśmiechnęła się niepewnie.
- Dobra, nie zatrzymują was dłużej. Tu macie swoje królestwo. - Wskazał drzwi z ich numerem. - Miłego pobytu i może znajdziesz chwilę czasu dla starego kumpla, co?
- Może... - Uśmiechnął się. - Dzięki! Na razie... Bajerant... - Uśmiechnął się do Majki, otwierając drzwi.
- Wszystkim swoim znajomym wystawiasz taką ocenę? - Odwzajemniła gest, unosząc brwi.
- Tylko według zasług. Proszę...
- … - Powoli weszła do środka, ogarniając wzrokiem cały pokój. - Łaaał.... Jeżeli to jest pokój przygotowany w ostatniej chwili... - Położyła się ogromnym i miękkim łóżku.
- Mariusz zawsze działał tylko z rozmachem. - Uśmiechnął się, pochylając się nad nią i zatapiając się w jej ustach.
Ujęła jego twarz w dłonie, odwzajemniając pocałunek. Po chwili odsunęła go od siebie i podniosła się z łóżka. Zdjęła płaszcz i podeszła do okna, opierając się dłońmi o parapet.
- Pięknie... - Kąciki jej ust uniosły się ku górze, kiedy spojrzała na zamarznięte jezioro zaczynające się prawie pod ich oknami i ośnieżone drzewa.
- Podoba ci się? - Podszedł do niej i wtulił się w jej plecy.
- Baardzo... Przecież ten widok jest jak... z bajki.
- A... - delikatnie odwrócił ją w swoją stronę – jak się dalej potoczy akcja tej naszej bajki? - Zapytał powoli, patrząc na nią z iskierkami w oczach i zbliżając twarz do jej twarzy.
- Chyba... powinniśmy się rozpakować... możemy pójść na spac... - Nie pozwolił jej dokończyć zamykając jej usta czułym pocałunkiem. Nie miała najmniejszej ochoty sprzeciwiać się takim planom. Całkowicie poddała się jego namiętnym pocałunkom i dłonią, które krążąc po jej ciele pozbawiały ją kolejnych części ubrania...
- Zostaw... - Przeniósł na nią swoje spojrzenie.
- … - Znalazła telefon w torebce i zawahała się na moment. - Sylwia. - Spojrzała na niego, nie wiedząc co zrobić. Kiedy nie zareagował, w końcu nacisnęła zieloną słuchawkę. - Halo?
- Cześć Maja... - Po drugiej stronie usłyszała niepewny głos Okońskiej. - Możemy porozmawiać?
- O czym? Nie wiem czy... czy to jest dobry pomysł.
- Maja proszę cię, spotkaj się ze mną.... Co robisz? - Zapytała po chwili, kiedy dziewczyna nie zareagowała.
- Właśnie... wyjeżdżamy na weekend, więc...
- Z Przemkiem?
- Tak.
- Okej... Maja w poniedziałek mam na rano, o 16 powinnam być w domu. Przyjdź, proszę.
- Ale... - Urwała, wzdychając. - Będę. - Rozłączyła się i odwróciła twarz w stronę okna. - Umówiłyśmy się na poniedziałek. - Spojrzała na prawnika.
- I dobrze. Wyjaśnicie sobie wszystko... - Odezwał się bez przekonania, nie odrywając wzroku od drogi. - Jesteśmy. - Zaparkował pod okazałym pensjonatem. Wysiadł, otworzył Majce drzwi i zatrzymał ją przez moment przy sobie. - W poniedziałek wszystko załatwisz, a teraz zapomnij o tym... - Spojrzał jej w oczy. - Nie chcę, żebyś była taka smutna, hmm? - Delikatnie pogładził jej policzek.
- … - Przytaknęła, uśmiechając się delikatnie i muskając jego usta. - Chodźmy, bo zimno!
Uśmiechnął się, po czym wyjął walizkę z bagażnika i trzymając się za ręce ruszyli w stronę wejścia.
- Poczekaj sekundę, odbiorę klucz... - Musnął jej głowę, odchodząc w stronę recepcji.
Przystanęła z boku, z ciekawością rozglądając się po wnętrzu. Po chwili zauważyła mężczyznę podchodzącego do Przemka i witającego się z nim z szerokim uśmiechem. Mecenas wypełnił jeszcze jakiś druczek i obaj panowie podeszli do niej.
- To jest właśnie mój kolega, o którym ci mówiłem, Mariusz. A to Maja.
- Bardzo mi miło. - Szatyn uśmiechnął się do niej ciepło, podając dłoń. - Chodźcie, zaprowadzę was na górę. Mam nadzieję, że będzie zadowoleni. Zaskoczyłeś mnie, ale starałem się.
- Na pewno. - Uśmiechnęła się niepewnie.
- Dobra, nie zatrzymują was dłużej. Tu macie swoje królestwo. - Wskazał drzwi z ich numerem. - Miłego pobytu i może znajdziesz chwilę czasu dla starego kumpla, co?
- Może... - Uśmiechnął się. - Dzięki! Na razie... Bajerant... - Uśmiechnął się do Majki, otwierając drzwi.
- Wszystkim swoim znajomym wystawiasz taką ocenę? - Odwzajemniła gest, unosząc brwi.
- Tylko według zasług. Proszę...
- … - Powoli weszła do środka, ogarniając wzrokiem cały pokój. - Łaaał.... Jeżeli to jest pokój przygotowany w ostatniej chwili... - Położyła się ogromnym i miękkim łóżku.
- Mariusz zawsze działał tylko z rozmachem. - Uśmiechnął się, pochylając się nad nią i zatapiając się w jej ustach.
Ujęła jego twarz w dłonie, odwzajemniając pocałunek. Po chwili odsunęła go od siebie i podniosła się z łóżka. Zdjęła płaszcz i podeszła do okna, opierając się dłońmi o parapet.
- Pięknie... - Kąciki jej ust uniosły się ku górze, kiedy spojrzała na zamarznięte jezioro zaczynające się prawie pod ich oknami i ośnieżone drzewa.
- Podoba ci się? - Podszedł do niej i wtulił się w jej plecy.
- Baardzo... Przecież ten widok jest jak... z bajki.
- A... - delikatnie odwrócił ją w swoją stronę – jak się dalej potoczy akcja tej naszej bajki? - Zapytał powoli, patrząc na nią z iskierkami w oczach i zbliżając twarz do jej twarzy.
- Chyba... powinniśmy się rozpakować... możemy pójść na spac... - Nie pozwolił jej dokończyć zamykając jej usta czułym pocałunkiem. Nie miała najmniejszej ochoty sprzeciwiać się takim planom. Całkowicie poddała się jego namiętnym pocałunkom i dłonią, które krążąc po jej ciele pozbawiały ją kolejnych części ubrania...
***
- I gdzie ten Zduński?! Miał być dwie godziny temu. Trzeba jechać po towar, za chwilę zacznie się młyn! Szlak by to trafił! - Janek wściekły przeszedł za bar, podchodząc do Sylwii. - A ty mnie w ogóle słuchasz?! - Spojrzał na nią, kiedy nie zareagowała, wycierając ciągle tą samą szklankę. - Stało się coś?
- … - Pokręciła głową. - Stało. - Przyznała w końcu. - Dowiesz się w swoim czasie. - Dodała widząc jego pytające spojrzenie. - A Paweł... O Jezu...
- Co... - Odwrócił się, podążając wzrokiem za jej spojrzeniem, które było skierowane na Zduńskiego, który właśnie pojawił się w wejściu na salę, ledwo trzymając się na nogach. - Zduński! A coś ty ze sobą zrobił co?! - Podniósł głos, kiedy Paweł zbliżył się do baru. - Mamy teraz zasuwać za ciebie cholera jasna?!
- … - Nawet nie spojrzał na Zawadzkiego, chcąc od razu wejść za bar.
- Ty! A ty dokąd?! Zejdź mi lepiej z oczu! Do domu ale już!
- … - Spojrzał na Janka i już miał wyjść, kiedy jego wzrok padł na Okońską. Pokiwał głową, a na jego twarzy pojawił się smutny uśmiech. - Wiedziałaś, co? Jak długo to trwa?! Jak długo?!! - Krzyknął, patrząc jej prosto w oczy. - Wiesz co? Jesteście siebie warte. Nie chcę cię znać. - Pokręcił głową, kierując się do wyjścia.
- A temu co do cholery odbiło? - Zawadzki odwrócił się w stronę Sylwii, która właśnie ruszyła w stronę zaplecza. - Sylwia!
- Co?! Co mam ci powiedzieć?!
- Jezu! Co was wszystkich ugryzło! Zadzwoń do Majki, uprzedź ją.
- Majka....! - Westchnęła, spuszczając głowę. - Majki nie ma w Warszawie. - Spojrzała na niego przelotnie, wychodząc z pomieszczenia.
***
Leżała w skotłowanej pościeli z zaróżowionymi policzkami i przymkniętymi oczami, wtulając się w tors Przemka. Po dłuższej chwili podniosła głowę i podpierając się na łokciu, spojrzała na prawnika.
- O czym myślisz? - Odezwała się.
- … - Spojrzał jej w oczy, uśmiechając się. - O tym, że... nie wiem jak mogłem żyć bez ciebie. - Założył jej kosmyk włosów za ucho i delikatnie pogładził jej policzek.
- … - Bez słowa musnęła jego usta i ponownie wtuliła się w niego. - Pójdziemy coś zjeść?
- A może zamówimy coś tutaj? Hmm? - Zaproponował, wodząc opuszkami palców po jej plecach.
- … - Podniosła się, podpierając na łokciu i marszcząc nos. - Zejdźmy... A potem chodźmy się przejść... - Uśmiechnęła się, po czym ponownie czule musnęła jego usta. - Hmm? A potem... - zaczęła, przygryzając dolną wargę. Przez dłuższą chwilę patrzyła mu w oczy, aż w końcu owijając się szczelnie pościelą, poderwała się z łóżka, zbierając swoje rzeczy rozrzucone po podłodze i kierując się do łazienki.
- Ej! A potem?!
- Potem pomyślimy! - Odkrzyknęła, zamykając za sobą drzwi.
Usiadła na skraju wanny i spojrzała w lustro wiszące tuż obok. Dawno już w swoim odbiciu nie widziała tak szerokiego uśmiechu. Dawno nie była tak spokojna. Dopiero wczoraj rozstała się z Pawłem, ale nie chciała już o tym myśleć, ani dnia dłużej. Przez ostatni czas zbyt dużo się napłakała i namartwiła. Teraz była z Przemkiem i tak po prostu byli szczęśliwi. Nie musieli niczym się przejmować, zawsze mogli sobie o wszystkim powiedzieć, wspierali się i przy nim znowu poczuła to, co na samym początku związku z Pawłem, taką wewnętrzną radość i spokój.
Po kilkunastu minutach wyszła z łazienki i podeszła do łóżka.
- Wstawaj. - Z rozbawieniem spojrzała na mężczyznę.
- Uparta jesteś. - Uniósł brwi, po czym złapał ją za rękę, przyciągając do siebie. Wpadła w jego ramiona, a on od razu zamknął jej usta namiętnym pocałunkiem. Oddała pieszczotę, a jego dłonie po chwili znalazły się pod jej sweterkiem.
- Mmm... - Z trudem zdołała się od niego oderwać. - Przemek... Wy... wychodzimy. - Wyszeptała między kolejnymi pocałunkami.
- … - W końcu westchnął, wtulając twarz w jej szyję. - Ale wiesz co? - Spojrzał na nią, podnosząc się i odnajdując swoje bokserki. - I tak cię kocham.
- … - Uśmiechnęła się szeroko. Wstając, sięgnęła po torebkę i wyczekująco spojrzała na bruneta.
- Więc chodź.... - Objął ją ramieniem w pasie i musnął jej głowę, otwierając drzwi.
***
Trzymając się za ręce spacerowali ścieżkami wokół pensjonatu.
- Jak tu jest pięknie... - Zatrzymała się nad brzegiem jeziora. - Mogłabym tu zostać na zawsze. Cisza, spokój...
- Możemy zostać dłużej... - Objął ją w pasie, opierając brodę na jej ramieniu.
- I ja zawalę studia, a ty kancelarię. - Uśmiechnęła się.
- Jeden dzień... A zresztą, dla ciebie wszystko. - Musnął jej policzek.
- Jeden... Ostatnio już kilka razy się nie pojawiłam...
- Oj tam... Chodźmy... ponegocjować. - Wyszeptał jej do ucha.
- Jestem umówiona z Sylwią na 16... - Zauważyła, nadal opierając się o niego plecami.
- Zdążymy.
***
Kiedy tylko zamknął za nimi drzwi pokoju, od razu przyciągnął dziewczynę do siebie, czule muskając jej usta i zsuwając z jej ramiona płaszcz, zaraz potem sweterek. Położył ją na łóżku i minimalnie odsunął się od niej.
- Jak będzie z poniedziałkiem? - Zapytał, spoglądając jej w oczy.
- Jeszcze nie wiem... - Wyszeptała, przyciągając go do siebie i zatapiając się w jego ustach.
***
Wychodząc z 'Oazy', wolnym krokiem ruszył przed siebie. Nie miał pojęcia co ze sobą zrobić. Ciągle widział przed oczami Majkę wtulającą się w ramiona obcego faceta. Nie potrafił uwierzyć w to wszystkie. Przecież... nie jego Majka. Ostatnio naprawdę było między nimi lepiej, prawie tak jak kiedyś. Wierzył, że najgorsze mają za sobą. A tymczasem...
Wszedł do
pierwszego lepszego pubu, usiadł przy barze i zamówił kieliszek
wódki. Maja przez cały czas była tak bardzo zazdrosna o Magdę,
chciała, żeby zerwał z nią jakikolwiek kontakt, bała się, że
dalej może coś do niej czuć. Od kilku dni widział, że dzieje się
z nią coś złego, ale nigdy by nie pomyślał, że się z kimś
spotyka, że... go zdradza.
Nie udało się bywa tak
ktoś inny wszedł pomiędzy nas
dwie walizki już stoją w drzwiach
zamknęłaś w nich kilka dobrych wspólnych lat
Będzie dłużył się każdy dzień
zbyt wielu spraw nie umiem znieść
jeszcze jakiś czas będę sam
pozbieram się zresztą który to już raz
ktoś inny wszedł pomiędzy nas
dwie walizki już stoją w drzwiach
zamknęłaś w nich kilka dobrych wspólnych lat
Będzie dłużył się każdy dzień
zbyt wielu spraw nie umiem znieść
jeszcze jakiś czas będę sam
pozbieram się zresztą który to już raz
(IRA - "Szczęśliwa")
Idealne...! ♥
OdpowiedzUsuń