15.

Zasnęła dopiero nad ranem. Niedługo później obudził ją dzwonek telefonu Pawła. Nie otwierając oczu, słyszała jak w pośpiechu szuka komórki i odbierając, wychodzi, przymykając za sobą drzwi. Domyśliła się, że rozmawia z Jankiem. Próbował się wykręcić, ale ostatecznie musiał ustąpić i obiecać, że za chwile pojawi się w Oazie. Po chwili wrócił do pokoju, ubrał się w pośpiechu i jeszcze na moment usiadł na brzegu łóżka przyglądając się dziewczynie.
Od razu kiedy tylko usłyszała jak zamknął za sobą drzwi wejściowe podniosła się do pozycji siedzącej ukrywając twarz w dłoniach. Dalej już się nie dało brnąć w to wszystko i doskonale o tym wiedziała.
Wstała i wychodząc z sypialni od razu zauważyła na stole kartkę: Musiałem pojechać do Oazy. Będę przed 15. Kocham Cię. Przez chwilę stała, trzymając ją w dłoniach. W końcu sięgnęła po komórkę i wybrała numer Przemka.
- Słucham? - Odebrał po kilku sygnałach.
- Cześć... - Zaczęła niepewnie. - Nie przeszkadzam? Masz jakichś klientów dzisiaj?
- Za dwie godziny wychodzę na spotkanie, a... coś się stało?
- Przemek... - wzięła głęboki wdech – a mógłbyś odwołać to spotkanie? - Poprosiła niepewnie. - Chciałabym... przyjść do ciebie za chwilę.

Pół godziny później była już pod drzwiami prawnika. Nacisnęła dzwonek, opierając głowę o futrynę. Po krótkiej chwili usłyszała po drugiej stronie kroki i Przemek pojawił się w drzwiach.
- Chodź... Coś się stało? - Zapytał od razu, widząc jej niewyraźną minę. - Rozmawiałaś z nim?
- Nie... - Pokręciła głową. - Paweł chciał, ale... ja nie potrafiłam.
- Majka, musisz to skończyć!
- Wiem! I właśnie... Możesz pojechać ze mną po rzeczy? Paweł ma być koło 15. Powiem mu. - Spojrzała mu prosto w oczy, widząc jak ciepło się do niej uśmiecha.
- Pojadę... - Przytulił ją mocno. - Wszystko będzie dobrze.

- Wszystko? - Rozejrzał się po pokoju, kiedy zapiął jej walizkę.
- Chyba tak... - Westchnęła, siadając na łóżku.
- Heej... - Kucnął przed nią, od razu zauważając łzy w jej oczach. - Wiesz co robisz, prawda? - Ujął jej dłonie.
- … - Przytaknęła, milcząc.
- Ja teraz pojadę to wszystko zawieźć do domu, a potem wrócę i będę czekał na ciebie na dole. - Uśmiechnął się ciepło. - Kocham cię. - Jeszcze przez moment patrzył na nią. W końcu zabrał jej rzeczy i wyszedł z mieszkania. Zawiózł wszystko do siebie i wrócił pod kamienicę Zduńskiego. Zaparkował naprzeciwko wejścia wyjmując z kieszeni komórkę i wybierając numer znajomego.

Po wyjściu Przemka jeszcze przez jakiś czas siedziała w sypialni. Bała się. Bała się, że jak Paweł przyjdzie, a ona spojrzy mu w oczy, nie będzie potrafiła niczego z siebie wydusić. Kiedy spojrzała na zegar było kilka minut po 14. Powoli przeszła do salonu, podchodząc do okna. Cały czas zastanawiała się co ma mu powiedzieć. W żaden sposób nie potrafiła ułożyć niczego sensownego. Zamyślona nawet nie zauważyła, kiedy Zduński pojawił się w mieszkaniu. Zareagowała dopiero, kiedy się odezwał.
- Maja, już jestem...
- Paweł... - Odsunęła się od razu, kiedy chciał musnąć jej policzek...
- Co się dzieje? - Od razu zauważył wyraźnie malujący się w jej oczach strach. - Majka? - Chciał położyć dłonie na jej ramionach, ale znowu odsunęła się, odchodząc kilka kroków.
- Nie widzisz co się dzieje? - Odezwała się w końcu drżącym głosem. - Już jakiś... jakiś czas temu powinnam z tobą porozmawiać...
- O czym? Staramy się, jest...
- Wszystko jest źle. - Weszła mu w słowo, biorąc głęboki wdech. - Paweł... to wszystko nie ma już sensu. - Mówiła coraz bardziej drżącym głosem, czując jak jej oczy wypełniają się łzami. - Przepraszam cię za wszystko...

- Majka o czym ty mówisz?! Maja! - Podszedł do niej. - Przecież kocham cię! I wiesz, że jesteś...
- Przestań... - Potrząsnęła głową, przymykając oczy. - Niczego nie zmienisz... Paweł to po prostu... to po prostu koniec. - W miarę jak mówiła jej głos stawał się coraz bardziej płaczliwy, a na policzkach pojawiły się łzy. - Przepraszam za wszystko... - Położyła na stole pierścionek, który kiedyś od niego dostała i chwytając płaszcz, prawie wybiegła z mieszkania.
Przez chwilę stał ciągle w tym samym miejscu, nie wierząc w to, co właśnie usłyszał. Przecież... Kochał ją, powtarzał jej to i widział, że przecież jej też zależy, a teraz...
- Majka! - W końcu wybiegł za nią. - Maj... - Urwał, kiedy znalazł się przed kamienicą, a jego wzrok od razu padł na dziewczynę, która płacząc, wtulała się w ramiona jakiegoś mężczyzny. Pokręcił głową, teraz już mu nic nie musiała mówić... Po chwili wsiadła z nim do samochodu i razem odjechali.
***

Wchodząc do mieszkania, oparła się o ścianę, spuszczając głowę. Przez całą drogę walczyła ze łzami nieustannie cisnącymi się jej do oczu.
- Maja... - Zamknął drzwi i podszedł do niej, kładąc dłonie na jej ramionach. - W porządku?
- … - Skinęła głową. - Boję się.
- Al...
- Boję się, bo... wszystko i wszystkich zostawiłam. Zaczynam zupełnie od zera... - Podniosła na niego wzrok.
- Ale ze mną. - Spojrzał na nią ciepło. - Chodź tu... - Przytulił ją z całej siły. - Jestem z ciebie dumny, wiesz? W końcu uwolniłaś się z tego i teraz już będzie tylko dobrze. - Odsunął ją od siebie delikatnie, ujmując jej twarz dłonie. - Będziemy sobie tutaj żyli razem, szczęśliwi... I zawsze będę przy tobie. Wchodzisz w to?
- … - Mimo łez iskrzących się w jej oczach, kąciki jej ust automatycznie mimowolnie uniosły się ku górze. Przez chwilę patrzyła mu w oczy, aż w końcu z powrotem wtuliła się w niego.
- No, a teraz chodź... - Ujął ją za rękę i pociągnął za sobą do sypialni. - Tutaj są wszystkie twoje rzeczy, i... teraz wybierz z nich to, co będzie ci potrzebne przez weekend i włóż tutaj... - Wskazał otwartą walizkę leżącą na łóżku, w której było już kilka jego rzeczy. - A nie będziesz tego potrzebowała dużo... - Uśmiechnął się z błyskiem oczach.
- Ale... o czym ty mówisz? - Spojrzała na niego zupełnie zaskoczona.
- Kiedy czekałem na ciebie, zadzwoniłem do mojego znajomego, który ma pensjonat na mazurach i zarezerwowałem nam pokój...
- Ale...
- Musisz oderwać się od tego wszystkiego, co się tu dzieje. Chociaż na te dwa dni. Hmm? - Założył jej kosmyk włosów za ucho. - A teraz przepraszam cię, ale Wojtek wydzwaniał do mnie prawie cały dzień. Muszę mu coś podpisać w kancelarii. Postaram się wrócić jak najszybciej, dasz sobie radę?
- … - Przytaknęła.
Kiedy wyszedł, od razu tak jak prosił wyjęła ze swoich walizek najpotrzebniejsze rzeczy i włożyła do jego. Kończąc, usiadła na łóżku, ogarniając cały pokój wzrokiem. To teraz tutaj miała mieć swój dom. Gdyby ktoś z miesiąc wcześniej powiedział jej, że zdecyduje się postawić wszystko na jedną kartę i całkowicie zmienić swoje życie nigdy by nie uwierzyła. Powoli czuła jak jej oczy znowu wypełniają się łzami. Kiedy planowała to wszystko, była przekonana, że tak musi być, że to jedyne wyjście i wierzyła, że w ten sposób znowu będzie szczęśliwa, ale kiedy było już po wszystkim, poczuła taką ogromną pustkę. Cały czas miała przed oczami wzrok Pawła, kiedy mówiła mu, że to koniec... W końcu położyła się i wtulając w poduszkę, pozwoliła łzą swobodnie spływać po policzkach. Miała nadzieję, że Przemek wróci lada moment. Potrzebowała go teraz. Potrzebowała wtulić się w jego ramiona i jeszcze raz usłyszeć, że wszystko będzie dobrze.

Wrócił do mieszkania prawie dwie godziny później.
- Jestem! - Zawołał, zamykając za sobą drzwi i odstawiając w kuchni siatki z zakupami. Po chwili zajrzał do sypialni, od razu podchodząc do łóżka i siadając na jego skraju. Delikatnie przejechał dłonią po jej zaczerwienionym od płaczu policzku. - Maja...
- Przytulisz mnie? Tak mocno? - Spojrzała na niego niepewnie.
- Chodź... - Wyciągnął do niej ręce, uśmiechając się.
- … - Od razu podniosła się i z całej siły wtuliła w jego ramiona. - I powiedz, że wszystko będzie dobrze. - Wyszeptała, zamykając oczy.
- Będzie. Będzie najlepiej. - Spokojnie gładził jej głowę. - Po drodze zrobiłem zakupy, zrobimy coś dobrego do jedzenia, co? - Odezwał się po dłuższej chwili.
- Chyba nie jestem głodna... Przepraszam. - Odsunęła się, opierając się plecami o ścianę i podciągając nogi do góry.
Położył się, wzdychając i patrząc na nią kątem oka.
- Maja... - Zaczął po chwili, jednak zaraz potem przerwał.
- Przemek... - Przysunęła się do niego, kładąc dłoń na jego torsie – wiem co myślisz. Ale nie, nie... Znaczy... Żałuje, że to się skończyło. Ale... nie żałuję, że jestem teraz tutaj, z tobą. - Mówiła drżącym głosem.
- Wiem... - Dotknął dłonią jej policzka. - Wiem, że potrzebujesz czasu. Chodź... - Przyciągnął ją do siebie, zamykając w ramionach.
- Nie rozmawiajmy już o tym więcej. A... to co dzisiaj powiedziałeś... To jest dla mnie bardzo ważne. - Podniosła głowę, by spojrzeć mu w oczy.
- … - Uśmiechnął się do niej. - Wiem i rozumiem, że muszę poczekać.
- Jesteś... najlepszym co mnie mogło spotkać. - Uśmiechnęła się. - To co będzie z tym jedzeniem? - Usiadła, ocierając z policzków resztę łez.



Komentarze

  1. Ooo! ♥
    Aż mi się krzyknęło z wrażenia... :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty