19.
Przez kilka
kolejnych dni starała się jak najbardziej skupić na nauce. Kiedy
zaczęły się kłopoty jej matki, kłopoty z Pawłem, a w końcu w
jej życiu pojawił się Przemek, sporo sobie odpuściła i teraz
musiała nadrobić kilka zaległości. Dodatkowo sytuacji nie
ułatwiał zaczęty licencjat. Już dwa razy obiecywała promotorowi,
że jak najszybciej odda kolejny fragment, a tymczasem tekst nie
powiększył się nawet o słowo. Z całej siły starała się też
nie myśleć o Pawle. Po ostatnim spotkaniu pod uczelnią nie odezwał
się już do niej. I w duchu dziękowała za to. Rozmawiając z
Sylwią nie wspomniała o tamtym incydencie ani słowa. Nie chciała
już do tego wracać.
- Cześć! - Zawołała, wchodząc do mieszkania. - Jesteś?
- Jestem. - Uśmiechając się, wyłonił się z kuchni. - Co ty znowu dźwigasz? - Wziął od niej książki i zaniósł do salonu. Po chwili wrócił ku niej, by na dłuższą chwilę zatopić się w jej wargach. - Właśnie miałem wziąć się za kolację. Na co masz ochotę?
- … - Westchnęła. - Przemek, przepraszam, ale musiałam zrobić sobie przerwę w bibliotece, żeby coś zjeść... Na razie nie dam rady.
- Znowu? Majka, tak nie można. Ciągle siedzisz na tymi książkami, jesz byle co na mieście, zamiast coś porządnego.
- Kochanie... wiesz, że wcale tak nie chcę. Ale uparli się na nas. Wszyscy wszystko chcą przed światami, bo potem zanim się obejrzymy będzie sesja. A do tego właśnie wypożyczyłam książki do licencjatu. Muszę do tego usiąść, przejrzeć i coś napisać. - Musnęła jego usta. - Zrobisz mi kawy?
- Jeszcze ta kawa... - Westchnął, kiedy już wchodziła do salonu.
Od razu otworzyła laptopa, włączyła plik z pracą i zaczęła rozkładać książki. Po chwili mężczyzna postawił obok niej kubek i usiadł na kanapie, biorąc do ręki rozłożony na stoliku kodeks.
- Przemek! - Spojrzała na niego, po tym jak nie odrywając wzroku od komputera, wzięła łyk przygotowanego przez niego napoju.
- Dbam o ciebie. Żadnej kawy. Herbata. No już! - Roześmiał się, widząc jej minę. - Ucz się, ja muszę skończyć pozew.
- Jak ci idzie? - Odezwał się prawie dwie godziny później, kiedy odłożył gruby kodeks i zamknął laptopa. - Maja?
- Co? Przepraszam, zamyśliłam się... - Potrząsnęła głową. - Skończyłeś?
- Mhm... A tobie jak idzie? - Powtórzył pytanie.
- Powoooli... Ale do przodu. - Uśmiechnęła się i skierowała swoje spojrzenie do książki. Po chwili jednak zauważył, że znowu patrzy przed siebie nieobecnym wzrokiem.
- Majka... chodź tu do mnie.
- Hmm? Muszę...
- No chodź... - Wyciągnął do niej ręce.
W końcu wstała z krzesła i usiadła obok niego, opierając głowę na jego torsie. Objął ją mocno, gładząc dłonią jej plecy.
- Kochanie, co się dzieje? Od dwóch dni jesteś ciągle zamyślona, nieobecna...
- Nic... - Wzruszyła ramionami. - Po prostu... strasznie dużo mam na głowie. Ale obiecuję, że wszystko od razu zaliczę i to się zmieni. - Wtuliła się w niego mocniej, próbując odgonić od siebie myśli, które ciągle nie dawały jej spokoju. Nie chciała, by zauważył, że coś jest nie tak.
- I jak tylko coś się będzie działo...
- Powiem ci. - Dokończyła za niego, odsuwając się od niego i muskając jego policzek.
- Jest piątek wieczór, daj sobie już na dzisiaj spokój, co? - Pogładził jej policzek.
- Nie powinnam. Ale... - Wtuliła się w niego. - Co robisz w święta? - Zapytała niepewnie.
- Jak to, co? Siedzę z tobą tutaj tak samo jak dzisiaj, tylko... może bez tego. - Delikatnie pociągnął jej sweter.
- Przemek! - Roześmiała się. - A co... z twoją rodziną? Nigdy nie mówiłeś o nich...
- Nic. - Wzruszył ramionami. - Rodzice nie żyją, rodzeństwa nie mam... Ale mam ciebie. - Uśmiechnął się szeroko, odsuwając ją od siebie. - I cholernie cię kocham. - Musnął czule jej usta. Odwzajemniła pocałunek i spojrzała mu w oczy, delikatnie gładząc dłonią jego policzek. - Myślisz o tym samym?
- Chyba tak. - Wyszeptała, powoli rozpinając guziczki jego koszuli.
Zamykając jej usta pocałunkiem, zrzucił z jej ramion sweterek, a dłonie skierował pod jej bluzkę.
- Idziemy do sypialni? - Wyszeptał, całując jej szyję i ramię, z którego zsunął jej bluzeczkę.
- Yyy... - Pokręciła delikatnie głową, całując go coraz namiętniej i siadając mu na kolanach.
- Cześć! - Zawołała, wchodząc do mieszkania. - Jesteś?
- Jestem. - Uśmiechając się, wyłonił się z kuchni. - Co ty znowu dźwigasz? - Wziął od niej książki i zaniósł do salonu. Po chwili wrócił ku niej, by na dłuższą chwilę zatopić się w jej wargach. - Właśnie miałem wziąć się za kolację. Na co masz ochotę?
- … - Westchnęła. - Przemek, przepraszam, ale musiałam zrobić sobie przerwę w bibliotece, żeby coś zjeść... Na razie nie dam rady.
- Znowu? Majka, tak nie można. Ciągle siedzisz na tymi książkami, jesz byle co na mieście, zamiast coś porządnego.
- Kochanie... wiesz, że wcale tak nie chcę. Ale uparli się na nas. Wszyscy wszystko chcą przed światami, bo potem zanim się obejrzymy będzie sesja. A do tego właśnie wypożyczyłam książki do licencjatu. Muszę do tego usiąść, przejrzeć i coś napisać. - Musnęła jego usta. - Zrobisz mi kawy?
- Jeszcze ta kawa... - Westchnął, kiedy już wchodziła do salonu.
Od razu otworzyła laptopa, włączyła plik z pracą i zaczęła rozkładać książki. Po chwili mężczyzna postawił obok niej kubek i usiadł na kanapie, biorąc do ręki rozłożony na stoliku kodeks.
- Przemek! - Spojrzała na niego, po tym jak nie odrywając wzroku od komputera, wzięła łyk przygotowanego przez niego napoju.
- Dbam o ciebie. Żadnej kawy. Herbata. No już! - Roześmiał się, widząc jej minę. - Ucz się, ja muszę skończyć pozew.
- Jak ci idzie? - Odezwał się prawie dwie godziny później, kiedy odłożył gruby kodeks i zamknął laptopa. - Maja?
- Co? Przepraszam, zamyśliłam się... - Potrząsnęła głową. - Skończyłeś?
- Mhm... A tobie jak idzie? - Powtórzył pytanie.
- Powoooli... Ale do przodu. - Uśmiechnęła się i skierowała swoje spojrzenie do książki. Po chwili jednak zauważył, że znowu patrzy przed siebie nieobecnym wzrokiem.
- Majka... chodź tu do mnie.
- Hmm? Muszę...
- No chodź... - Wyciągnął do niej ręce.
W końcu wstała z krzesła i usiadła obok niego, opierając głowę na jego torsie. Objął ją mocno, gładząc dłonią jej plecy.
- Kochanie, co się dzieje? Od dwóch dni jesteś ciągle zamyślona, nieobecna...
- Nic... - Wzruszyła ramionami. - Po prostu... strasznie dużo mam na głowie. Ale obiecuję, że wszystko od razu zaliczę i to się zmieni. - Wtuliła się w niego mocniej, próbując odgonić od siebie myśli, które ciągle nie dawały jej spokoju. Nie chciała, by zauważył, że coś jest nie tak.
- I jak tylko coś się będzie działo...
- Powiem ci. - Dokończyła za niego, odsuwając się od niego i muskając jego policzek.
- Jest piątek wieczór, daj sobie już na dzisiaj spokój, co? - Pogładził jej policzek.
- Nie powinnam. Ale... - Wtuliła się w niego. - Co robisz w święta? - Zapytała niepewnie.
- Jak to, co? Siedzę z tobą tutaj tak samo jak dzisiaj, tylko... może bez tego. - Delikatnie pociągnął jej sweter.
- Przemek! - Roześmiała się. - A co... z twoją rodziną? Nigdy nie mówiłeś o nich...
- Nic. - Wzruszył ramionami. - Rodzice nie żyją, rodzeństwa nie mam... Ale mam ciebie. - Uśmiechnął się szeroko, odsuwając ją od siebie. - I cholernie cię kocham. - Musnął czule jej usta. Odwzajemniła pocałunek i spojrzała mu w oczy, delikatnie gładząc dłonią jego policzek. - Myślisz o tym samym?
- Chyba tak. - Wyszeptała, powoli rozpinając guziczki jego koszuli.
Zamykając jej usta pocałunkiem, zrzucił z jej ramion sweterek, a dłonie skierował pod jej bluzkę.
- Idziemy do sypialni? - Wyszeptał, całując jej szyję i ramię, z którego zsunął jej bluzeczkę.
- Yyy... - Pokręciła delikatnie głową, całując go coraz namiętniej i siadając mu na kolanach.
***
Punktualnie o 8 rano ze snu wyrwał ich budzik. Prawie od razu wyłączyła urządzenie, przenosząc wzrok na Przemka, który powoli i niechętnie otwierał oczy.
- Budzik? W sobotę?
- Muszę wstawać... Coś napisać, a jeszcze przed południem jestem umówiona z Sylwią... Ostatnio nie miałam dla niej czasu.
- Nie ma mowy. -
Wtulił się w nią, zamykając z powrotem oczy. - Dla mnie też nie
masz czasu.
- Kochanie... - Pogładziła go po głowie, uśmiechając się do siebie. - Wrócę jak najszybciej i zrobimy razem obiad, hmm?
- Ale dzień zaczniemy od deseru... - Stwierdził, muskając delikatnie ustami jej nagie ciało.
- Ej... - Wybuchnęła śmiechem. - Muszę. - Chwyciła w dłonie jego twarz. - Ale wieczorem... powtórzymy wczoraj? - Na krótką chwilę zatopiła się w jego ustach, po czym sięgnęła po jego koszulę leżącą na fotelu i narzuciła na siebie. Kończąc zapinać guziczki, poderwała się z łóżka. Od razu jednak usiadła z powrotem, zamykając oczy.
- Majka? - Natychmiast usiadł, patrząc na nią uważnie. - Co jest? - Przyłożył dłoń do jej policzka.
- Nic. Po prostu zakręciło mi się w głowie. Już dobrze. - Zmusiła się do bladego uśmiechu i chciała wstać, jednak złapał ją za rękę, powstrzymując.
- Czekaj.
- Przemek...
- Nie wyglądasz najlepiej. - Spojrzał jej w oczy. - Powinnaś o siebie zadbać, a nie zarywać noce nad książkami.
- Nie wszystkie nad książkami. - Dodała od razu.
- Nie bądź taka mądra. - Roześmiał się. - Kładziesz się jeszcze, a ja idę zrobić śniadanie. Bez dyskusji. - Uśmiechnął się i delikatnie musnął jej usta. - Gdzie są... - Rozejrzał się po sypialni.
- W salonie. - Uśmiechnęła się, a na jej policzki od razu wkradł się rumieniec.
Po kilku minutach usłyszała jak krząta się po kuchni. Powoli podniosła się i zabierając kilka rzeczy, wyszła do łazienki, by chwilę później podejść do mężczyzny krojącego pomidory i wtulić się w jego plecy.
- A co ty tu robisz?
- Przytulam się. - Uśmiechnęła się. - Nic mi nie jestem. Po prostu za szybko wstałam i tyle. A po tym śniadaniu to już w ogóle będzie doobrze. - Odsunęła się i stanęła obok, opierając się plecami o szafki i sięgając po plasterek ogórka.
- Zajmę się tobą. - Musnął przelotnie jej usta.
- Po sesji. - Uśmiechnęła się.
- Majka. - Spojrzał w jej oczy. - Zwolnij.
- Kochanie... - Pogładziła go po głowie, uśmiechając się do siebie. - Wrócę jak najszybciej i zrobimy razem obiad, hmm?
- Ale dzień zaczniemy od deseru... - Stwierdził, muskając delikatnie ustami jej nagie ciało.
- Ej... - Wybuchnęła śmiechem. - Muszę. - Chwyciła w dłonie jego twarz. - Ale wieczorem... powtórzymy wczoraj? - Na krótką chwilę zatopiła się w jego ustach, po czym sięgnęła po jego koszulę leżącą na fotelu i narzuciła na siebie. Kończąc zapinać guziczki, poderwała się z łóżka. Od razu jednak usiadła z powrotem, zamykając oczy.
- Majka? - Natychmiast usiadł, patrząc na nią uważnie. - Co jest? - Przyłożył dłoń do jej policzka.
- Nic. Po prostu zakręciło mi się w głowie. Już dobrze. - Zmusiła się do bladego uśmiechu i chciała wstać, jednak złapał ją za rękę, powstrzymując.
- Czekaj.
- Przemek...
- Nie wyglądasz najlepiej. - Spojrzał jej w oczy. - Powinnaś o siebie zadbać, a nie zarywać noce nad książkami.
- Nie wszystkie nad książkami. - Dodała od razu.
- Nie bądź taka mądra. - Roześmiał się. - Kładziesz się jeszcze, a ja idę zrobić śniadanie. Bez dyskusji. - Uśmiechnął się i delikatnie musnął jej usta. - Gdzie są... - Rozejrzał się po sypialni.
- W salonie. - Uśmiechnęła się, a na jej policzki od razu wkradł się rumieniec.
Po kilku minutach usłyszała jak krząta się po kuchni. Powoli podniosła się i zabierając kilka rzeczy, wyszła do łazienki, by chwilę później podejść do mężczyzny krojącego pomidory i wtulić się w jego plecy.
- A co ty tu robisz?
- Przytulam się. - Uśmiechnęła się. - Nic mi nie jestem. Po prostu za szybko wstałam i tyle. A po tym śniadaniu to już w ogóle będzie doobrze. - Odsunęła się i stanęła obok, opierając się plecami o szafki i sięgając po plasterek ogórka.
- Zajmę się tobą. - Musnął przelotnie jej usta.
- Po sesji. - Uśmiechnęła się.
- Majka. - Spojrzał w jej oczy. - Zwolnij.
***
Zamknęła laptopa. I tak nie mogła dzisiaj się nad tym skupić, ciągle jej myśli krążyły wokół czegoś zupełnie innego. Zajrzała do sypialni, gdzie Przemek leżał na łóżku z książką w dłoniach.
- Będę się zbierać. Wrócę niedługo. - Uśmiechnęła się, siadając na łóżku. - Kocham cię. - Nachyliła się, muskając jego wargi. - Paa. - Jeszcze raz go pocałowała i wyszła z pokoju.
Założyła płaszcz, buty, zabrała torebkę i wyszła z mieszkania, od razu kierując się w stronę parku, gdzie miały się spotkać z Okońską. Całą drogę zastanawiała się, czy podzielić się z przyjaciółką swoimi obawami. Tak bardzo chciałaby móc z kimś porozmawiać, ale... co miałaby jej powiedzieć? Przecież nic nie wiedziała. Ciągle miała nadzieję, że jej strach okaże się nieuzasadniony. Przecież nawet nie potrafiłaby odpowiedzieć na to jedno najważniejsze pytanie.
Wchodząc do parku, próbowała skierować myśli w innym kierunku, a na twarz przywołała uśmiech. Chwilę później dostrzegła Sylwię spacerującą nad oczkiem wodnym.
- Czeeść! - Podeszła do dziewczyny i musnęła jej policzek.
- Heej! - Uśmiechnęła się. - Idziemy na kawę? Ziimno!
- Idziemy! Przepraszam, że ostatnio nie miałam czasu... - Spojrzała na nią kątem oka. - I obiecałam ci kolację, a to też ciągle się...
- Przecież rozumiem. - Nie pozwoliła jej dokończy. - Studia najważniejsze! - Uśmiechnęła się, wchodząc do kawiarni. - Cappuccino? - Spojrzała na Majkę, zdejmując płaszcz, a gdy dziewczyna potwierdziła, podeszła do baru. Po chwili pojawiła się przy stoliku, który wybrała Chojnacka, i postawiła przed nią jedną z filiżanek. - Zamiast mnie przepraszać za to, że się uczysz, lepiej powiedz co u was. Jak wam się układa?
- No dooobrzee... - Uśmiechnęła się szeroko. - Bardzo dobrze. Ciągle tak samo cudownie... Musisz w końcu go poznać! Może się to trochę jeszcze przesunie, ale musisz w końcu do nas przyjść. - Stwierdziła zdecydowanie. Jeszcze przez dłuższą chwilę rozmawiały o prawniku. Sylwia do tej pory nie mogła uwierzyć, że wszystko właśnie tak się potoczyło, ale dobrze widziała, że Maja jest szczęśliwa. - Czemu tak patrzysz? - Majka podniosłą wzrok na Okońską znad filiżanki z kawą.
- Co? Nic tylko... Jesteś jakaś blada, nie wyglądasz najlepiej. Na pewno wszystko w porządku?
- W porządku. - Odpowiedziała od razu. - Po prostu... to od dawna nie był dobry czas. A wiesz, licencjat i zaliczenia wcale nie ułatwiają. Już Przemkowi obiecałam, że po sesji wezmę się za siebie.
- On powinien wziąć się za ciebie.
- Ojejku, no. Obiecuję, że w święta odpocznę. Okej?
- Mm, właśnie. Spędzacie je razem?
***
Kiedy tylko weszła do mieszkania, od razu poczuła zapachy dochodzące z kuchni. Uśmiechnęła się do siebie, zdejmując płaszcz i buty. Powoli skierowała się do odpowiedniego pomieszczenia i zatrzymała się w progu opierając się o futrynę. Uwielbiała patrzeć jak gotuje. Sama odkąd się do niego przeprowadziła, była rzadkim gościem w kuchni. Przemek wszystko robił z jeszcze większą łatwością i pasją niż ona. Dopiero po dłuższej chwili zauważył jej obecność. Od razu odwrócił się w jej stronę.
- Długo cię nie było.
- Wieem, dawno się nie widziałyśmy. - Podeszła do niego i musnęła jego policzek. - Co robisz dobrego?
- Gołąbki, lubisz?
- Uwieeelbiam. - Uśmiechnęła się. - Pokaż... - Wyjęła mu z dłoni łyżkę i spróbowała sosu. - Mmm! Pycha!
- Jak się czujesz? - Zapytał niby od niechcenia, wracając do przerwanego zajęcia.
- Proszę cię... Dobrze, przecież nic mi nie jest. - Wyjęła z szafki szklankę i nalała sobie soku, próbując uciec mu spojrzeniem.
Tyyyle radości, bo nowa część. :D
OdpowiedzUsuń