14.

- Kochanie... - Delikatnie przejechał dłonią po jej ramieniu, muskając jej policzek.
- Mmm... - Mocniej wtuliła się w poduszkę, kuląc się.
- Muszę już wychodzić... Cały dzień dzisiaj jestem w sądzie, a potem jeszcze mam spotkanie. W kuchni na stole masz klucze. Pa. - Jeszcze raz musnął jej pliczek i wyszedł.
- Paa... - Wymruczała pod nosem, naciągając na siebie bardziej kołdrę. Dopiero po dłuższej chwili otworzyła oczy, przewracają się na plecy. Tego dnia zajęcia zaczynała dopiero o 13, więc mogła jeszcze spokojnie poleżeć. Poleżeć i pomyśleć.
***

Kiedy o 18 wychodziła z uczelni, od razu zatrzymała się zaraz za drzwiami. W końcu biorąc głęboki wdech i próbując się uspokoić, ruszyła w kierunku blondyna opartego o samochód.
- Cześć... - Spojrzał jej w oczy. - Przyjechałem zabrać cię na spacer. - Uśmiechnął się, otwierając drzwi auta. - Chodź...
- … - Po chwili zawahania w końcu wsiadła. Tego właśnie bała się najbardziej, że Paweł zauważy, że coś dzieje, będzie się o nią martwił, chciał rozmawiać...
- Wczoraj w ogóle się nie widzieliśmy... Jak kolokwium?
- Co? - Spojrzała na niego wyrwana z zamyślenia. - Poprawiłam. Na 5. Wczoraj... musieliśmy się uczyć.
- Rozumiem. - Uśmiechnął się do niej blado.
- … - Odwróciła wzrok w stronę okna, czując jak w jej oczach pojawiają się łzy. Paweł był taki spokojny. Gdyby miał do niej pretensje chyba byłoby łatwiej, a tymczasem on robił wszystko byle tylko się nie kłócić, byle wszystko było dobrze.
Może to był właśnie ten moment i może powinna powiedzieć mu prawdę, przecież podjęła już decyzję, ale nie była na to gotowa. Nie wiedziała jak ma z nim rozmawiać, jak wszystko powiedzieć.
- Maja... jesteśmy. - Spojrzał na nią, kiedy zatrzymał samochód na parkingu niedaleko jednego z parków. Wysiadł i przechodząc na jej stronę, otworzył jej drzwi. Chwilę później milcząc, spacerowali już alejkami parku.
- Maja, co jest z nami? - Odezwał się w końcu. - Staraliśmy się i było dobrze, tylko nagle... Kochanie... - Zatrzymał, się chwytając ją za dłonie. - Czemu się tak ode mnie odsuwasz? Nie wiem... ciągle wychodzisz do Olki, albo Sylwii, a ja przecież widzę, że nie chodzi o studia. Tylko o mnie. - Spojrzał jej w oczy, w których widział gromadzące się łzy.
- … - Nie była w stanie nic z siebie wydusić, bo co miałaby mu powiedzieć? Kłamać prosto w oczy, że wszystko jest w porządku?
- Majka... Martwię się o ciebie... i o nas... Widzę jak bardzo starasz się mnie unikać i nie wiem dlaczego. Chodzi o te dwa spotkania z Magdą? Majka!
- … - Pokręciła delikatnie głową, usiłując się jednocześnie nie rozpłakać. W końcu jednak nie wytrzymała. Rozkleiła się zupełnie, spuszczając głowę.
- Wiesz, że liczysz się tylko ty, prawda? - Ujął ją pod brodę, podnosząc jej głowę, tak by spojrzeć jej w twarz. - Nie płacz... - W końcu zamknął ją w swoich ramionach, przytulając z całej siły i muskając w głowę.

***

Wyszedł z sądu po rozprawie, która wydawała się przeciągać w nieskończoność. Ostatecznie wygrał. Właśnie pożegnał się z dziękującym mu klientem i wyjął z kieszeni telefon. Dopiero teraz mógł zadzwonić do kolejnego klienta, z którym był umówiony na to popołudnie, przeprosić za spóźnienie i zapytać, czy może się jeszcze pojawić. Chowając komórkę po kilku minutach ruszył w kierunku parku niedaleko. O tej porze w Warszawie prawie zawsze panowały korki, a tą drogą do restauracji, w której miało odbyć się spotkanie, dotrze na pewno dużo szybciej niż samochodem. W pewnym momencie zatrzymał się, zauważając alejkę dalej płaczącą dziewczynę przytulającą się do blondyna. Bez żadnych wątpliwości od razu rozpoznał w niej Majkę. Nie miał pojęcia kim jest mężczyzna, który ją obejmuje. Jeszcze przez chwilę im się przyglądał. Widział jak w końcu odsuwa się od chłopaka, mówi coś do niego, a on obejmując ją ramieniem i całując w głowę, prowadzi w stronę wyjścia z parku.


Wsiadła do samochodu i znowu utkwiła wzrok w obrazie za oknem, cały czas czując na sobie spojrzenie Pawła. Nic mu nie potrafiła odpowiedzieć i nie miała pojęcia jak on to wszystko rozumie, co myśli... W końcu odpalił silnik i ruszył zgodnie z jej prośbą prosto do domu. W tym samym momencie z jej torebki rozległ się dźwięk odebranego sms'a. Wyjęła telefon, otwierając wiadomość: Co robisz? Ja już za tobą tęsknię! Wrzuciła komórkę z powrotem do torebki, przymykając oczy.


Kiedy tylko dotarli w końcu do mieszkania od razu zaszyła się w łazience odkręcając wodę i dodając do niej płynu do kąpieli. Wychodząc, usłyszała jak Paweł krząta się w kuchni. Zajrzała do pomieszczenia, zauważając go układającego kanapki na talerzu. Znowu poczuła łzy napływające do oczu. Nie dlatego, że żałowała tego co się działo ostatnio w jej życiu, ale miała wyrzuty sumienia, wiedząc jak bardzo go zrani mówiąc prawdę. Przecież nie tego chciała.
Dopiero po dłuższej chwili, biorąc głęboki wdech weszła do kuchni i bez słowa usiadła przy stole, biorąc do rąk kubek herbaty.
- Jesteś... - Uśmiechnął się. - Lepiej się czujesz?
- Mhm... - Przytaknęła. - Przepraszam...
- Maja... - przysunął swoje krzesło bliżej niej – chcę tylko, żebyś wiedziała, że cię kocham i jak będziesz gotowa to porozmawiamy, dobrze? Widzę, że sobie z czymś nie radzisz, ale nie będę naciskał... No! Jedz, smacznego. - Uśmiechnął się do niej ciepło, sięgając po kanapkę.
Drżącą dłonią odstawiła kubek, zmuszając się do bladego uśmiechu.

Jeszcze przez jakiś czas po tym jak Paweł się położył, krzątała się po mieszkaniu. Próbowała jakoś zebrać myśli. W końcu weszła do sypialni. Gasząc lampkę po swojej stronie, zdjęła szlafrok i położyła się do łóżka. W duszy modliła się, by Paweł leżący z zamkniętymi oczami, już spał. Jednak kiedy tylko położyła głowę na poduszce, poczuła jego dłonie w swoim pasie i jak wtula się w jej plecy. Zacisnęła oczy, próbując zapanować nad cisnącymi się do nich łzami, jednak w końcu wybuchnęła płaczem, odsuwając się na sam skraj łóżka. Kiedyś wszystko by oddała, by móc się położyć obok niego i wtulić w jego ramiona, teraz jednak było to jak najgorsza tortura.
- Maja... - Od razu podniósł się na łokciu, odgarniając jej włosy. - Kochanie, co się dzieje? Co się stało?! - Patrzył na nią, nie rozumiejąc w ogóle jej reakcji.
- Zostaw... mnie... proszę... - Wyszeptała łamiącym się głosem.
Jeszcze przez jakiś czas patrzył na Chojnacką. Widział jak bardzo stara się opanować, ale w ogóle jej to nie wychodzi. W końcu położył się obok, wpatrując się w sufit. Serce mu się krajało, kiedy słyszał jak płacze, jednocześnie odtrącając go i nie pozwalając sobie pomóc o cokolwiek chodziło. 


Oddalasz się, skąd ja to wiem, po prostu wiem. 
To już nie ja i nie ty. 

Ładnie, że masz dobrych chęci w brud. Mówisz nie, nie będzie źle. 
Więc skąd ta cisza w nas i chłód? 
Za noc, za dzień bez wielkich burz. 
Pożegnasz mnie a potem cóż. 
Przekręcisz klucz, no i już. 
Szczęścia brak, nadziei mniej. 
Oddalasz się i z dnia na dzień widzę, 
Jak bezradna tracę cię. 
                                     (Anna Maria Jopek - "Oddalasz się"

Komentarze

Popularne posty